Siedziałam
na wilgotnej, soczyście zielonej trawie. Kwietniowa mżawka delikatnie pieściła moją
twarz, niczym dłonie czułego kochanka. Zadrżałam, bynajmniej nie z zimna. Własne,
powracające falami wspomnienia powodowały dreszcze i kłujący ból w sercu. Kłamstwem
jest to, że najbardziej cierpimy wtedy kiedy nie jest łatwo, bo tak naprawdę
najgłębsze rany zadają szczęśliwe chwile, których nastał kres. Moje szczęście
zniknęło razem z opadającymi kolorowymi liśćmi i razem z nimi zostało rozłożone
na czynniki pierwsze. Teraz przyszła wiosna niosąca przebudzenie z letargu i
świeżą porcję bólu.
Poczułam,
że ktoś koło mnie siada. Nie musiałam podnosić wypełnionych łzami oczu, żeby
dowiedzieć się kim jest przybysz. Zayn miał dzisiaj próbę, a więc musiał to być
mój odzyskany przyjaciel, Piotrek. Tak, wbrew zdrowemu rozsądkowi mu wybaczyłam.
Potrzebowałam go, zresztą nie tylko ja jego. Prawdziwy przyjaciel jest
rzadkością, a my oboje potrzebowaliśmy teraz bliskości drugiego człowieka.
Zresztą, kto jej nie potrzebuje?
Poczułam
silne ramię obejmujące mnie w tali i zapach męskich perfum. Wsparłam się na
nim, czerpiąc siłę z jego ciepła. Odkąd zostawiłam Nialla byłam niczym lodowa
statua, która potrzebuje czyjegoś ciała, aby móc się ogrzać.
Zawieszając
wzrok na drżącej tafli wody, sięgnęłam pamięcią do dnia, w którym chłopacy
pokazali mi ten urokliwy staw. Tamtego dnia spotkałam też Piotra i zostałam
dziewczyną Nialla. Wtedy nigdy nie pomyślałabym, że moje życie potoczy się w
ten właśnie sposób. Zresztą, to wszystko nadal wydawało mi się historią, która
przydarzyła się komuś innemu. Opowieścią, którą znałam tylko ja, Piotrek i
zespół, a w którą nikt by nie uwierzył. Opowiastką o dziewczynie, która tracąc
miłość i szczęście zyskała przyjaźń i siłę.
Jedynym
dowodem na prawdziwość mojej przeszłości były zmiany, które we mnie zaszły.
Rany na sercu wykrzywiły twarz w smutnym uśmiechu i pozbawiły oczy
jakiegokolwiek blasku. Nagle z osoby czynnie biorącej udział w życiu stałam się
niezauważanym przez nikogo obserwatorem. W parę dni z osoby wiecznie będącej w
centrum wydarzeń zmieniłam się w niewidziany przez nikogo wrak człowieka.
Ludzie, których uważałam za przyjaciół wydawali się nie dostrzegać mojej
nieobecności, jakby nigdy mnie z nimi nie było. Z jednej strony ich postępowanie
bolało, ale z drugiej strony cieszyłam się, że w końcu dowiedziałam się kim tak
naprawdę dla nich jestem. Nikim. Czasami brutalne przebudzenie jest lepsze niż
trwanie w pustym, nierealnym śnie.
Kątem
oka spojrzałam na Piotrka. Pozostał mi tylko on i Zayn, dwaj przyjaciele wśród
tłumu kompletnie obcych mi ludzi. Bez moich Aniołów Stróży niechybnie
zostałabym pochłonięta przez rozpacz. Byli niczym latarnie na opanowanym przez sztorm morzu niepokoju i
bólu, pokazujące mi bezpieczny, stały ląd. W ich towarzystwie nie czułam się
pusta i bezużyteczna, ale potrzebna i doceniana. Przy nich mimo wszystko
czułam, że żyję.
W
roztargnieniu uśmiechnęłam się lekko. Może jeszcze miałam szansę na odbudowanie
rzeczywistości, której ściany zwaliły się na mnie, gdy rozstałam się z One
Direction?
- Uśmiechasz się – ni to stwierdził, ni zapytał Piotrek,
obserwujący mnie spod przydługiej blond grzywki. Szturchnął mnie lekko
ramieniem, patrząc na mnie ciepło. – Podzielisz się ze mną tym co wywołało ten
cudowny uśmiech?
- To nic takiego. Po prostu coś jest ze mną nie tak, bo w
końcu zaczynam wierzyć, że dam radę się podnieść.
- Nigdy w to nie wątpiłem – powiedział, całując mnie w
czoło.
Piotrek
był dobrym przyjacielem. Mimo, że nie do końca mnie rozumiał, to ze wszystkich
sił starał się mnie pocieszyć. Po prostu był, a jego obecność dawała mi wiarę,
iż może jeszcze jest szansa na to, że kiedykolwiek będę szczęśliwa. Kto wie co
przyniesie kolejny dzień? Sam powrót Piotrka świadczył o nieprzewidywalności
mojego życia.
- Kocham Cię – wyszeptał chłopak w moje włosy.
Zesztywniałam.
Właśnie padło słowo TABU. Oczywiście zdałam sobie sprawę, że chodzi mu o
braterską miłość, jednak te dwa słowa sprawiły, że przed oczami stanął mi
Niall. Tak bardzo za nim tęskniłam…
Wyplątałam
się z objęć Piotrka, w którego ramionach nagle zaczęłam się dusić, i powoli
podeszłam do barierki otaczającej staw. Oparłam się o zimny metal i utkwiłam
wzrok we własnych dłoniach, pokrytych żółtą farbą, która pękła pod naciskiem,
gdy dotknęłam balustrady. Uparcie wpatrywałam się w drobinki w kolorze słońca,
jakby skrywały w sobie odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Czy moje cierpienie miało jakikolwiek sens?
Czy rozłąka sprawiała mu taki sam ból? Jak długo jeszcze dam radę egzystować
bez Nialla, zanim się załamię? Może powinnam wrócić…?
Nagle,
jakby wybudzając się z transu, oprzytomniałam. Przecież to i tak nie miało
sensu: te wszystkie pytania, ta paląca potrzeba wtulenia się w mojego byłego
chłopaka. Byłego. To określanie
bolało, nawet niewypowiedziane na głos. Nie chciałam myśleć o nim w ten
sposób, bo sprawiało mi to tylko niepotrzebny ból. Ale z drugiej strony, nie
potrafiłam wyrzucić tej sprawy z mojej głowy. Może już nigdy nie będę
potrafiła.
- Wszystko w porządku? – wyrwał mnie z rozmyślań
zatroskany głos Piotra.
- Nie, ale chyba najwyższy czas to zmienić. Za długo
żyłam wspomnieniami. Może już nigdy nie będzie tak perfekcyjnie jak było
kiedyś, ale w końcu życie nie jest idealne. Popełniłam wiele błędów, ale kto
ich nie popełnia? Jestem tylko człowiekiem. Muszę po prostu stawić czoło
problemom, bo uciekając od nich tylko oddalam się od ich rozwiązania. Wiesz,
gdybym wcześniej wiedziała na czym polega dorosłość, to nigdy nie zapragnęłabym
wychodzić z zza dużych butów mojej mamy – zaśmiałam się. Czyżbym w końcu miała
zacząć żyć na nowo? – Tylko jeszcze nie wiem jak wyplątać się z macek bólu.
- Masz wybór – powiedział poważnie Piotr, odwracając mnie
do siebie przodem. – Możesz siedzieć i płakać, albo wstać, powiedzieć sobie, że
będzie dobrze, uwierzyć w to i zrobić wszystko co w twojej mocy, żeby znowu być
szczęśliwą. Nie potrzebujesz nikogo, żeby żyć. Im wcześniej zdasz sobie z tego
sprawę, tym szybciej poradzisz sobie z własnym życiem – zakończył swoją
wypowiedź, przeszywając mnie niebieskimi tęczówkami.
Wzięłam
głęboki wdech. Czy miałam wystarczająco dużo siły, żeby się podnieść? A jeśli
tak, to ile czasu minie, zanim znowu upadnę?
- Spróbuję. Zacznę na nowo cieszyć się życiem.
Jeśli
uporam się z samą sobą, może znowu odbuduję spalone mosty? Przynajmniej taką
mam nadzieję, bo przecież nigdy nie ucieknę przed własnymi uczuciami.
- Game over – wyszeptałam cichutko, zaczynając wierzyć w
lepsze jutro.
********************************************
Witam
wszystkich, którzy nadal tutaj są. Przepraszam za tak długą przerwę, ale nie
miałam czasu, a poza tym, ten epilog musiał dojrzeć. Nie chciałam wstawić Wam
czegoś płytkiego i beznadziejnego, bo przecież nie o to tutaj chodzi.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Naprawdę
starałm się dać z siebie wszystko i podoba mi się ten epilog. Ale ocenę
pozostawiam Wam.
BYŁABYM WDZIĘCZNA, ŻEBY WSZYSCY, KTÓRZY TO CZYTAJĄ ZOSTAWILI PO SOBIE KOMENTARZ. MOŻE TO BYĆ NAWET JEDNO SŁOWO, PO PROSTU CHCĘ WIEDZIEĆ ILU WAS TU JEST I CZY PISANIE DRUGIEJ CZĘŚCI MA JAKIKOLWIEK SENS.
A teraz podziękowania.
Dziękuję Gabrielle bez
której ten blog nie byłby taki jak jest teraz, a historia zakończyła by się w
całkiem inny sposób. Dzięki za to, że jesteś xx
Massive thank you dla Van, bez której tego
bloga najprawdopodobniej by nie było. Twoje komentarze dają mi mega kopa do
pisania, Ty jako jedna z niewielu wytrwałaś ze mną od początku do końca.
Dziękuję! xx
Wielkie poidziękowania należą się też Viper ;*, która swoimi kometarzami
zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy i daje mi motywację do dalszego
pisania. Dziękuję za to, ze chcę Ci się komentować :D xx
Dziękuję także Hoodie, której dawno
tutaj nie było, a która zawsze daje mi do myślenia swoimi opiniami. Poza tym,
czyta moje opowiadanie od początku. Dzięki za to, że chce Ci się czytać to co
piszę ;) x
Dzięukuję także reszczcie moich czytelniczek, zarówno tym
komentującym, jak i tym, które nie zostawiają po sobie śladu, ale czytają moje
wypociny. Wszystkie jesteście
wielkie i gdyby nie Wy, ten blog by po prostu nie istniał! xxx
Nie wiem kiedy wrócę. Może niedługo, a może za pół roku. Nie mam pojęcia. A teraz pytanie do Was: wolicie, żebym zaczekała i wstawiałą posty regularnie, powiedzmy raz w tygodniu, czy pisała nieregularnie, ale na biężąco wstawiała to co tworzę? Wybór należy do Was.
Pozdrawiam! xx
PS. Cały czas będę pojawiała się >TUTAJ<. Może nieregularnie, ale zawsze coś. + W tym tygodniu pojawi się tam nowy rozdział i mały bonusik, jako rekompensata za długą nieobecność ;)
+ Jak któś chciałby pogadać, zapytać o coś, albo cokolwiek, to tradycyjnie daję Wam moje gg: 13700054 ;)
12 komentarze:
Nie wiem czy wiesz ale epilog daje dużo do myślenia , szkoda, że to wszytko tak się skończyło, bo nie ukrywam liczyłam na Happy end, ale i tak mi się podoba. Można sobie samemu wyobrazić co będzie dalej i czy uda jej się powstać i już więcej nie upadać.
Warto było czekać tak długo na to co napisałaś bo jest geeeeeniaaaaalllllneeee !
Naprawdę jest świetny ;)
Dzięki ci za to opowiadanie
i za wyróżnienia na górze ;*
A co do tego czy wolę abyś pisała regularnie czy nieregularnie, to w sumie może być nieregularnie ;)
Pozdrawiam !! xx
Najbardziej niesamowity epilog jaki czytałam do tej pory. *.* Jest inny, magiczny. Trzeba się skupić, by dokładnie odkryć sens wypowiedzi i myśli bohaterki. Koniec historii, a zarazem początek czegoś nowego. To jest w tym najlepsze. Czy Victorii uda się żyć tak, jakby w jej życiu nigdy nie pojawili się chłopcy? Nie mam pojęcia, lecz wiele scenariuszy można sobie wyobrazić. Czy jeszcze kiedyś spotka ona Nialla? Może... Tylko los o tym zadecyduje.
Czekanie bardzo się opłaciło, gdyż napisałaś najwspanialszy epilog na świecie. <33 Genialne opisy. ;*
Jesteś naprawdę świetną blogerką i pisarką, która wprowadziła mnie w magiczny świat powieści. Dzięki Tobie nauczyłam się wiele o sztuce pisania. <3 Jestem Ci również wdzięczna za podziękowanie, które napisałaś. ;* Naprawdę, nie masz za co dziękować. <3
Wiesz, nie będę Ci narzucała, jak masz pisać. Powiem tak, regularnie, czy też nie, ważne, że w ogóle będę mogła czytać Twą twórczość.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za to przecudowne opowiadanie. ;* xx
No i co ja Ci kochana mam napisać jak już wszystko wiesz, co? Tak jak już pisałam Ci wcześniej uważam, że ten epilog jest genialny, cudowny, wspaniały i najlepszy pod słońcem. Z resztą, czy umiałabyś napisać coś złego? Odpowiedź jest oczywista ;)
ALe dopiero czytając to tutaj, na blogu, a nie w małym okienku GG, zdałam sobie sprawę jak idealnie oddałaś uczucia Torie. Pokazałaś wszystkim czytelniczkom, co teraz się dzieje w jej sercu. Jaką burzę musi przechodzić. Dobrze, że ma Piotrka. Czasem warto ratować dawne znajomości, nawet jeśli to nie my zwiniliśmy. Są ludzie, którzy mimo swoich wielu wad i bagażu złych wspomnień, są nam potrzebni. Myślę, że gdyby mogła liczyć tylko na Zayna, to mogłaby sobie z tym nie poradzić.
Jeśli o mnie chodzi to szczerze wolałabym żebyś wstawiała nieregularnie, ale jeśli zdecydujesz się na tą drugą opcję to i tak chcę wszystko od razu dostawać :D
A i zapomniałabym. Dziękuję za wyróźnienie tam na górze, ale ja naprawdę nic nie robię. Tylko się odwdzięczam <3
No, dobra, to od początku. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale stosunkowo niedawno wpadłam na tego bloga. Cała ta historia była naprawdę wzruszająca i pokochałam ją całym sercem. Trochę wstyd mi się do tego przyznać, ale... no, była dla mnie sposobem na nudę ;) Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. W każdym razie chcę Ci powiedzieć, że Cię dziewczyno kocham! :) zakończenie jest piękne, ale mimo, że wydaje się szczęśliwe, to ja sądzę, że w pewnym stopniu i tak jest smutne...
Pozdrawiam xxxx
http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/
wow epilog świetny, strasznie głęboki i dający dużo do przemyślenia. Mimo, że liczyłam na szczęśliwe zakończenie to i tak strasznie mi się podoba. ; DD
Już nie mogę się doczekać kolejnej części tego genialnego opowiadania. Jeżeli chodzi o dodawanie postów to jak dla mnie może być nieregularnie. ; ))
Serdecznie pozdrawiam i czekam na Twój powrót. ; **
ja przeczytałam i bardzo mi się spodobała końcówka najbardziej jak wspominała o Niallu i wgl. o całym One Direction..i jestem jak najbardziej za aby powstała 2 wersja.;))
Chcesz zrobić drugą część? Jestem za. Być może w następnej Tori i Niall będą znowu razem? Mam nadzieję, że tak, bardzo mi go było szkoda :(
Epilog jest wspaniały i na pewno dojrzały ;)
Tak jak ty zjebalas bloga pod koniec to nik jeszcze nie zrobil.. Cala noc czytalam na glos tego bloga sobie i siostrze jest 5:27 a ja uwazam swoj czas za zmarnowany -.-
hej !
pisz drugą część, nawet się nie pytaj ! ten epilog zostawia po sobie taką... pustkę. coś takiego, że chcę więcej ! :D
napisz jak coś będziesz pisać @neskowelove
Nie kończ tego tak! Proszę, pisz 2 część bo ja nie wytrzymam w nieświadomości co może być dalej! Kocham twojego bloga. Żałuję że dopiero teraz się o nim dowiedziałam, ale lepiej późno niż wcale! Świetne!<33
Mimo, że dawno to napisałaś chce abyś wiedziała, że to opowiadanie jest piękne, wzruszające i takie inne i to w nim jest piękne, że jest inne!:)
Powiem tak, mimo iż napisałaś już dawno to opowiadanie, to baardzo miło mi się go czytało :D
Niektóre rozdziały były takie, że nie można było się nie powstrzymać od śmiechu [moim zdaniem], A niektóre, gdzie łzy kręciły się w oku.
PS.: Przepraszam, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ja.... no można tak powiedzieć, że zazwyczaj, gdy coś czytam i baaardzo mi się podoba, komentuje na sam koniec :* <3
Prześlij komentarz