- Torie – zaczął Niall,
nadal delikatnie muskając moje wargi swoimi. – Wiesz, bardzo mi tutaj
przyjemnie i w ogóle, ale może zeszlibyśmy na dół? Jestem głodny – oznajmił, a
ja zaśmiałam się w odpowiedzi. No jasne, ten to by tylko jadł. Chociaż… mi też
już kiszki marsza grają.
- W sumie to nie miałabym
nic przeciwko czemuś do zjedzenia. Zaprowadź mnie do kuchni to nam coś
przygotuję – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Gdzie Ty byłaś przez całe
moje życie? W tym domu tylko ja z Harrym potrafię gotować. Jeśli dyżur w kuchni
przypada na resztę, to jestem skazany na spożywanie czegoś co nawet nie
przypomina jedzenia! – wyżalił się, robiąc smutną minkę.
- Oj biedny Niall –
zaśmiałam się. W jego towarzystwie byłam nienaturalnie radosna. Blondyn
sprawiał, że zapominałam to troskach i cieszyłam się chwilą. Ale to chyba
dobrze, prawda?
- Możemy łatwo rozwiązać
ten problem – uśmiechnął się chytrze. - Musisz
się tutaj się przeprowadzić i będziesz mi gotować!
- Ej, nie tak prędko kolego.
Czy ja wyglądam na gosposię? Może jeszcze mam Wam prać i prasować?
- Wiesz, nie miałbym nic
przeciwko – wyszczerzył się.
- Marzenie ściętej głowy.
Nie jestem twoją służącą – oburzyłam się żartobliwie. Przy Niallu bycie sobą
przychodziło mi zaskakująco łatwo; nie obawiałam się odrzucenia z jego strony.
- Powiemy im? – zmienił
nagle temat, poważniejąc i totalnie mnie dezorientując.
- Komu i o czym? – zapytał
nie za bardzo wiedząc o co mu chodzi.
- No… chłopakom. O tym, że
jesteśmy razem – był tak słodko niepewny, że postanowiłam się z nim podroczyć.
- A jesteśmy razem? –
zapytałam, a widząc jego pełne obawy spojrzenia dodałam szybko - Niall, tylko żartowałam. A co do twojego
pytania… myślę, że sami się zorientują. Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam zamiaru
ukrywać naszego związku.
Gdy to powiedział na jego
twarzy wykwitła ulga. Czy on naprawdę myślał, że będę chciała ukrywać nasze
relacje w tajemnicy? Kocham go i nie wstydzę się swoich uczuć. A poza tym
chciałabym żeby wszyscy wiedzieli, że Niall jest już zajęty. Niedobrze mi się
robi na samą myśl o tych wszystkich wdzięczących się do niego fankach. Z natury
nie jestem zazdrośnicą, ale nie mam zamiaru dzielić się z nikim moim
blondaskiem.
- Dobra, nie wiem jak Ty,
ale już powoli umieram z powodu braku cukrów we krwi. Chodź już, bo głodna
Victoria to zła Victoria – oznajmiłam wyrzucając z głowy nieprzyjemne obrazy, a
on nieświadom kierunku w jakim płynęły moje myśli zmierzwił mi tylko
pieszczotliwie włosy.
Pogasiliśmy wszystkie
świeczki i poszliśmy na dół. Kuchnia okazała się ogromnym, bardzo przestronnym
i niezwykle przytulnym pomieszczeniem. Wszystko utrzymane było w szarościach i zieleni,
idealnie do siebie pasowało. Widać było, że chłopacy lubią spędzać tutaj czas,
o czym świadczyły drobne detale takie jak wielki dębowy stół, na którym stał
kosz pełen marchewek czy odtwarzacz stereo z wielkimi kolumnami, który jakby
czekał w kącie aż ktoś sobie o nim przypomni.
- Okay, to na co masz
ochotę? – zapytałam siadając na wypolerowanym blacie kuchennym koloru soczystej,
wiosennej trawy.
- A co powiesz na to,
żebyśmy upiekli ciasto czekoladowe? Razem? – zaproponował przypierając mnie do
szafki.
- Mmm… Brzmi pysznie.
Jestem jak najbardziej za – powiedziałam czując, że moje serce zaczyna walić
jak oszalałe. Czyżby jego bliskość już zawsze miała na mnie tak silnie
oddziaływać? W sumie to nie miałbym nic przeciwko temu. – Eee... kochanie,
jeśli mamy coś zrobić, to myślę, że powinieneś mnie przepuścić – oznajmiłam
napierając dłońmi na klatkę piersiową Nialla z zamiarem odepchnięcia go.
- Za chwilę – odpowiedział muskając moją dolną wargę swoją górną. Boże,
jaki on jest cudowny. A najlepsze w tym
wszystkim jest to, że jest cały mój – pomyślałam i namiętnie go pocałowałam, a
dłonie, którymi jeszcze przed chwilą miałam zamiar go odepchnąć wplotłam w jego
miękkie włosy.
- Ekhem –usłyszeliśmy nagle
czyjeś chrząknięcie i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. – Jak mogłeś Niall?
Przywłaszczyłeś sobie naszą nową koleżankę! Przez Ciebie będę płakał – mówiąc
to Louis zaniósł się udawanym szlochem.
- Oj nie martw się –
powiedziałam podchodząc do niego i go obejmując. – Starczy mnie dla wszystkich.
- Jestem zazdrosny –
oznajmił Niall z groźną miną.
- Masz o co - zażartował Lou wystawiając mu ponad moim
ramieniem język.
- Okay, to się robi dziwne.
Jeśli tak bardzo mnie kochacie to przygotujcie mi wspólnie coś do zjedzenia, bo
zaraz wam tu umrę z głodu – zaśmiałam się. – Ja idę do reszty. Niall, nasze
ciasto upieczemy jutro rano, bo dzisiaj już mi się nie chcę– wychodząc posłałam
mu jeszcze całusa i ruszyłam w kierunku pokoju, z którego słychać było resztę One
Direction.
***
Salon urządzony był, jak
chyba zresztą wszystkie pokoje w tym
domu, przytulnie i niezwykle gustownie, jak na piątkę chłopaków. Przynajmniej z tego co zdołałam zauważyć, bo
w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności rozświetlane jedynie poprzez łunę
bijącą z włączonego telewizora.
Chłopacy pochłonięci
oglądanie jakiegoś filmu nawet nie zauważyli, że weszłam, a ja postanowiłam z tego
skorzystać. Podeszłam na paluszkach do kanapy, która stała tyłem do drzwi, a na
której siedzieli Zayn, Liam i Harry. Wpatrywali się w ekran jak
zahipnotyzowani. Spojrzałam na telewizor i co się okazało? Te trzy przygłupy
oglądały jakiś krwawy horror, coś w stylu „Nocnego pociągu z mięsem”. Jak oni
mogli zrobić sobie seans strasznych filmów beze mnie? Lubiłam horrory ze
względu na to, że można się było na nich przytulać bez żadnego większego
pretekstu jak również dlatego, że później wszyscy bali się choćby najmniejszego
szelestu. Szczególnie w nocy. Postanowiłam więc dać im nauczkę za to, że mnie
tego wszystkiego pozbawili.
Na pierwszy ogień poszedł
Harry. Znałam go najsłabiej z całej piątki, sama nie wiem jak to się stało. Był
na swój sposób słodki i miał niesamowity, lekko zachrypnięty głos. Nachyliłam
się nad nim delikatnie i przejechałam mu puklem włosów po karku. Chłopak
momentalnie zesztywniał i poruszył się niespokojnie na kanapie, ale
najwyraźniej postanowił uznać incydent za wytwór wyobraźni, bo nie odwrócił
się, żeby sprawdzić czy nie stoi za nim czasem jakiś morderca z siekierą, którą
ma zamiar skrócić go o głowę. Skubany, miałam nadzieję, że zacznie piszczeć ze
strachu jak mała dziewczynka. No, ale nic, mówi się trudno i idzie się dalej.
Obok Harry’ego siedział
Liam. Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że po prostu chuchnę mu w kark.
Zrobiłam tak jak pomyślałam, ale Liam nawet nie drgnął. Co jest? Pochyliłam się
nad nim i delikatnie pociągnęłam go za kosmyk włosów. Żadnej reakcji.
Spojrzałam na jego twarz i zauważyłam, że chłopak ma zamknięte oczy. Jak on
mógł zasnąć na takim filmie? Nieładnie, pozbawił mnie frajdy. Ale przecież jest
jeszcze Zayn – pomyślałam, zanosząc się w duchu złowieszczym śmiechem.
Stanęłam za mulatem i przez
chwilę po prostu zastanawiałam się co mogłabym mu wywinąć. Czułam się trochę
jak mała dziewczynka, której starsi bracia nie pozwolili oglądać horroru i
która teraz się za to mści. Całkiem podobała mi się ta rola.
Pochyliłam się nad Zaynem i palcem prawej ręki przejechałam mu po policzku. Chłopak czując dotyk podskoczył i lekko przekręcił głowę chcąc zlokalizować intruza, ale ja już zdążyłam cofnąć się kilka kroków do tyłu i dzięki ciemnościach panujących w pokoju nie zauważył mnie. Czarnowłosy wrócił do poprzedniej pozycji i udawał, że nic się nie stało. O jego przerażeniu świadczyła jedynie jego sztywna postawa i lekko przyspieszony oddech. O nie, tym razem tak łatwo się nie poddam. Zresztą zasłużył na to, żeby go wystraszyć, bo to właśnie on był pomysłodawcą tamtej akcji z poznęcaniem się and Louisem, Liamem i Niallem. Podeszłam z powrotem do kanapy i ugryzłam go w ucho mając nadzieję, że tego nie zignoruje. I nie zawiodłam się. Zayn podskoczył jak poparzony, ale jego dalsza reakcja totalnie wymykała się wszelkim schematom; taki scenariusz nie przyszedł mi nawet do głowy. Mulat chwycił mnie za ramiona i zwalił na kanapę. Wylądowałam rozłożona na całej trójce, która krzyczała w niebogłosy.
Pochyliłam się nad Zaynem i palcem prawej ręki przejechałam mu po policzku. Chłopak czując dotyk podskoczył i lekko przekręcił głowę chcąc zlokalizować intruza, ale ja już zdążyłam cofnąć się kilka kroków do tyłu i dzięki ciemnościach panujących w pokoju nie zauważył mnie. Czarnowłosy wrócił do poprzedniej pozycji i udawał, że nic się nie stało. O jego przerażeniu świadczyła jedynie jego sztywna postawa i lekko przyspieszony oddech. O nie, tym razem tak łatwo się nie poddam. Zresztą zasłużył na to, żeby go wystraszyć, bo to właśnie on był pomysłodawcą tamtej akcji z poznęcaniem się and Louisem, Liamem i Niallem. Podeszłam z powrotem do kanapy i ugryzłam go w ucho mając nadzieję, że tego nie zignoruje. I nie zawiodłam się. Zayn podskoczył jak poparzony, ale jego dalsza reakcja totalnie wymykała się wszelkim schematom; taki scenariusz nie przyszedł mi nawet do głowy. Mulat chwycił mnie za ramiona i zwalił na kanapę. Wylądowałam rozłożona na całej trójce, która krzyczała w niebogłosy.
Nagle zapaliło się światło
i do pokoju wlecieli Niall i Louis, którzy zauważywszy co się dzieje zaczęli
pokładać się ze śmiechu. To najwyraźniej otrzeźwiło moje „ofiary”, bo przestały
krzyczeć i rozejrzały się po pomieszczeniu próbując rozeznać się w sytuacji.
Pierwszy doszedł do siebie Zayn.
- Chciałaś żebym padł na
zawał? Co Ci przyszło do głowy, żeby gryźć mnie w ucho?!
- No bo – wydusiłam dusząc
się ze śmiechu – na nic innego nie reagowałeś. Musiałem sięgnąć po cięższą
artylerię. A tak by the way, uczęszczałeś na treningi jakiejś sztuk walki albo
coś? Twoja reakcja odbiega od normy. W ogóle nie spodziewałam się, że
przerzucisz mnie przez oparcie kanapy.
- Przez sześć lat
trenowałem Aikido – wyznał. – Ale nie zmieniaj tematu! Co Ci odbiło, żeby mnie
gryźć?
- No bo to miała być
nauczka za to, jak załatwiłeś z Harrym chłopaków zeszłej nocy. Niestety Liam
znowu ucierpiał, no ale cóż, życie nie jest
sprawiedliwe. Chociaż on też po części zasłużył, bo nie zawołaliście
mnie na seans strasznych filmów! W ogóle jak śmieliście mnie nie powiadomić?
- To Ty lubisz krwawe
horrory? – zdziwił się Harry. – Nie wiedzieliśmy. A poza tym to Zayn powiedział
nam, że poszłaś do Nialla i mamy wam nie przeszkadzać, bo inaczej zginiemy
marnie.
- Tej Malik, to podchodzi
pod zastraszanie. Ale w sumie to miałeś rację, bo jak byście tam wpadli to
wasze dni byłyby policzone. I co do moich upodobań: horrory mnie przerażają,
ale lubię się potem po nich bać, a poza tym są pretekstem do przytulania –
wyszczerzyłam się.
- Już teraz nie potrzebne
Ci żadne preteksty. Do mnie zawsze i wszędzie możesz się kleić i mi to się
będzie bardzo podobało – oznajmił Niall posyłając mi łobuzerski uśmiech.
- No Niall, teraz to
dowaliłeś. A potem się dziwisz czemu nie
możesz poderwać żadnej fajnej dziewczyny. Z takimi tekstami? Życzę powodzenia –
zaśmiał się Harry.
- Foch z przytupem i
melodyjką! Oficjalnie przestaję się do Ciebie odzywać – powiedziałam i
wyplątałam się z objęć trójki chłopaków, którzy już zdążyli się na mnie
wygodnie ułożyć.
- Ej, o co Ci chodzi? Co ja
takiego powiedziałem? – zapytał zdezorientowany Loczek. – Przecież… - urwał widząc jak podchodzę do
Nialla, który objął mnie w pasie. – O cholera, nie wiedziałem, że jesteście
razem. Ty naprawdę jesteś zajebista… Niall miał fuksa… na ogół żadna przyzwoita
laska się nim nie interesuje… – zaczął plątać się w wyjaśnieniach Harry próbując
jakoś mnie udobruchać.
- Skończ. Zresztą tylko
żartowałam. A co myślałeś, że będziesz musiał błagać mnie o wybaczenie na
kolanach? Jeśli tak to droga wolna, chętnie popatrzę jak się przede mną
płaszczysz – powiedziałam patrząc z drwiącym uśmieszkiem na zmieszanego
Lokersa.
- Ha ha ha bardzo zabawne. A
tak na marginesie, to jak to się stało, że jesteście razem?
- Miłość chłopie, miłość –
poklepał go po plecach Liam, a Lou zaczął śpiewać piosenkę „Miłość rośnie wokół
nas” z Króla Lwa.
- Dobra, teraz to jest
nieważne. Jestem głodna! – powiedziałam tupiąc nogą. Boże, chyba aż za bardzo
wczułam się w rolę małej dziewczynki robiąc chłopakom kawały. No bo sorry, ale
jaka normalne szesnastolatka, tupie z niezadowolenia nogą? Chyba tylko ja. Ale
nikt nie powiedział, że ja jestem normalna. – Co mi przygotowaliście? –
spytałam patrząc na Louisa i Nialla.
- Eee… No bo… – zaczął
jąkać się Lou. – Niall zrobił naleśniki, ale tak jakoś wyszło, że je zjadłem –
zmieszał się marchewkowy.
- ŻE CO ZROBIŁEŚ?! –
wydarłam się na niego zbliżając się i dźgając go palcem wskazującym w klatkę
piersiową. – Kto pozwolił Ci tykać moje naleśniki?! Myślisz, że co, że tak po
prostu możesz zjeść coś co jest przeznaczone dla mnie?! I to jeszcze wtedy
kiedy jestem głodna?!
- No stary, radzę Ci brać
nogi za pas – poradził mu Niall, który przytrzymywał mnie, abym nie rzuciła się
na Boo Bear’a. – Ja już długo jej nie utrzymam, a ostrzegałem Cię, że jesz
tamte naleśniki na własną odpowiedzialność.
- A skąd ja niby miałem
wiedzieć, że ona jest pod tym względem taka sam jak Ty?! – krzyknął Louis uchylając
się, a moje paznokcie świsnęły mu milimetry od ucha. – Mógłbyś ją uspokoić? Ona
ma żądzę mordu w oczach! – panikował biegając w kółko po salonie, a ja rzuciła
się za nim w pogoń.
- Sorry, ale sam jesteś
sobie winien. Rozumiem ją i nie mam zamiaru Ci pomagać – stwierdził mój chłopak
usuwając się pod ścianę w obawie przed stratowaniem.
- Louis, już możesz zacząć
się bać!- krzyknęłam.
- Aa! Boję się! – odkrzyknął
i uciekł do ogrodu.
***
Leżeliśmy wyczerpani i
mokrzy na trawie niedaleko basenu. Otaczał nas gęsty, nieprzenikniony mrok,
rozświetlony jedynie przez księżyc w pełni, gwiazdy i łunę światła bijącą z
okien domu. Noc była dość ciepła jak na angielski marzec, ale mimo tego chłód
nieprzyjemnie oblepiał nasze ciała razem z lodowatą wodą. Pogoń skończyła się
na tym, że chciałam wepchnąć Louisa do basenu, a on chwycił mnie za rękę i
bezczelnie wciągnął za sobą. Potem oboje podtapialiśmy się w ich otwartym,
podgrzewanym basenie, aż w końcu padliśmy bez sił na trawnik.
- Piękna noc, szkoda, że
taka chłodna – usłyszałam lekko drżący z zimna głos Lou. – Chodź do środka, bo
chyba nie chcemy zachorować – powiedział wstając i podając mi rękę.
- Nawet sobie nie myśl, że
już Ci odpuściłam. Zgadzam się jedynie na zawarcie tymczasowego rozejmu, bo
padam na twarz z głodu i wyczerpania. A tak poza tym, to powoli zamieniam się w
sopel lodu – wydusiłam z siebie szczękając zębami, gdy przyjmowałam pomocną
dłoń.
- Jak mogę odpokutować
swoje grzechy, piękna niewiasto? – zapytał kurtuazyjnie i ukłonił się przede
mną. – Jestem na twoje rozkazy, milady.
- No nie wiem, nie wiem –
udałam wahanie. – Może na początek zamów pizzę? Teraz, zaraz.
- Zgoda – zgodził się,
wyciągnął telefon i zamówił 8 pysznych, ociekających serem pizz. Tak,
zdecydowanie kocham sery, a Uczta serowa jest moim ulubionym rodzajem pizzy.
Po chwili byliśmy już w
domu, w którym było podejrzanie cicho. Czyżby Zayn miał zamiar odegrać się na
mnie za to, że go ugryzłam…?
- Niall! – zawołałam, a mój
chłopak natychmiast pojawił się przede mną. – Mógłbyś pożyczyć mi jakieś swoje
ciuchy? Tak się jakoś złożyło, że nasz przyjaciel postanowił wciągnąć mnie ze
sobą do basenu – wyjaśniłam patrząc znacząco na Louis, gdy blondyn zmierzył
zdziwionym wzrokiem moje ociekające wodą ubrania.
- No jasne. Chodź na górę.
- A Ty, Tomlinson –
powiedziałam celując palcem wskazując w pierś Lou – strzeż się. Nie znasz dnia,
ani godziny kiedy nadejdzie zemsta za to, że zafundowałeś mi niechcianą kąpiel.
Naleśniki odpokutujesz jak dostanę moją pizzę, ale tego, że jestem mokra, tak
łatwo Ci nie wybaczę.
- A Ty co, startujesz na
Miss Mokrego Podkoszulka? – zapytał Harry, pojawiając się znikąd w hallu. –
Jeśli tak, to możesz być pewna, że na Ciebie zagłosuję. A tak poza tym, to nie
spodziewałbym się po Tobie, że nosisz taką bieliznę. Cicha woda brzegi rwie-
zaśmiał się, a ja spojrzałam w dół. Rzeczywiście, mój czarny, koronkowy stanik
prześwitywał przez materiał przemoczonej, kremowej bluzki. No ładnie, teraz to
będą mieli używane. Jestem pewna, że od teraz moja bielizna stanie się częstym tematem
ich zboczonych dyskusji i nieodzownym dodatkiem do ich seksistwoskich aluzji.
- Odwal się Styles, nie mam
nastroju do żartów. Jestem głodna, mokra i zmęczona, więc lepiej uważaj, bo
jeszcze jeden komentarz, a przemebluję Ci te twoją śliczną twarzyczkę –
zagroziłam.
- Bezczelna i agresywna.
Lubię takie – powiedział Harry zbliżając się do mnie z zadziornym uśmiechem na
swoich pełnych i jakże ponętnych wargach.
- Nie żeby wam
przeszkadzał, albo coś, ale ona jest już zajęta – wtrącił się Niall obejmując
mnie od tyłu w pasie.
- To nie jest sprawiedliwe,
że wszystkie naprawdę fajne dziewczyny są już zajęte – wyżalił się Lokers. –
Czy ja już nie zasługuję na kogoś zajebistego?
- Oj, nie bój żaby, kiedyś
znajdziesz tą swoją jedyną. Miłość jeszcze zapuka do twojego serca i to w
najmniej spodziewanym momencie – poklepałam go po ramieniu z uśmiechem na
ustach, rzucając jakimś do bólu znanym i jakże filozoficznym powiedzonkiem.
- Taa.. Łatwo Ci mówić. To
nie na Ciebie wszyscy lecą jedynie na kasę i na sławę- powiedział i szybkim
krokiem ruszył schodami do swojego pokoju.
- Ej, co go ugryzło? –
zapytałam resztę One Direction, która już zdążyła zebrać się w korytarzu.
- Może Ty? – odpowiedział
na moje pytanie Zayn. Chyba próbował być złośliwy, ale jakoś się tym nie
przejęłam, bo moją głowę zaprzątało dziwne zachowanie Stylesa. Zawsze taki radosny
i optymistyczny Loczek nagle stał się pesymistą, który nie wierzy w siebie? Coś
mi tu nie pasowało.
– Może powinnam z nim
pogadać? – spytałam, totalnie ignorując głupie wtrącenie mulata.
- Nie, idź się przebrać, bo
nam zachorujesz na zapalnie płuc i twoja mam już nigdy Cię do nas nie puści. Ja
do niego pójdę – powiedział Lou i ruszył za Loczkiem, a Niall w tym czasie
pociągnął mnie do swojego pokoju, który znajdował się na prawo od oazy Harry’ego.
***
Siedzę w za dużych ciuchach
Nialla, które przesycone są jego słodkim zapachem i myślę przy akompaniamencie
dźwięków wygrywanych przez mojego chłopaka na gitarze. Moją głowę zaprząta
teraz przede wszystkim Harry. Traktuję całe One Direction jak prawdziwych
przyjaciół, mimo iż znamy się dopiero kilka dni. A moi przyjaciele zawsze mogą
na mnie liczyć, nawet jeśli nie oczekują lub nie chcą mojej pomocy. Ja… sama
nie wiem jak mam mu pomóc, bo nie wiem w czym jest problem i jakoś nie wydaję
mi się żeby Loczek dobrowolnie podzielił się ze mną swoimi utrapieniami.
Niall chyba zrozumiał, że
musze potrzebuję chwili spokoju, bo gdy tylko weszliśmy do jego sypiani podał
mi ubrania i zaczął grać, pozwalając mi pogrążyć się we własnych myślach.
Blondasek rozumie mnie bez słów, potrafi czytać ze mnie jak z otwartej księgi,
mimo że zna mnie bardzo krótki okres czasu. Jesteśmy jak jeden organizm, który
ktoś rozdzielił i który po latach nieświadomych poszukiwań odnalazł swoją drugą
połowę; jesteśmy dla siebie stworzeni. Wiem, że brzmi to niezwykle banalnie i
całkowicie nierealnie, ale ja tak właśnie to odbieram. Kocham go i gdzieś w
głębi serca czuję, że nie jest to tylko chwilowa fascynacja, która z czasem
przeminie, ale prawdziwe i piękne uczucie.
Czuję, że Niall się
niepokoi, nie jestem tylko pewna o co chodzi. On też intensywnie nad czymś
rozmyśla, wydaje mi się, że coś go trapi. Boże, co ze mnie za dziewczyna? Myślę
o Harrym, a mój chłopak zszedł na drugi plan mimo iż on chyba również ma jakiś
problem.
- Niall – powiedziałam
cicho, a chłopak podniósł głowę znad gitary i spojrzał mi prosto w oczy. W
pokoju zaległa chwilowa cisza, wydawało się, że dźwięki wydawane przez gitarę
nadal pobrzmiewają w powietrzu. Nie wiedziałam co powiedzieć, jego wzrok był
niezwykle przenikliwy, prześwietlał mnie niczym promienie Rentgena.
- Kochasz mnie? – zapytał
zbijając mnie z pantałyku.
- Oczywiście, że tak.
Dlaczego pytasz?
- Bo… bardzo przejęłaś się
zachowaniem Harry’ego. Ja… pomyślałem, że może żałujesz, że związałaś się ze
mną tak szybko – był niesamowicie poważny i widać była, że trudno mu jest o tym
mówić. Jego słowa totalnie mnie zaskoczyły. Ja i Harry? Co mu przyszło do
głowy?
- Niall, kocham Cię i
niczego nie żałuję. Harry jest jedynie moim przyjacielem, a moi przyjaciele są
dla mnie jak rodzina i źle się czuję z tym, że poruszyłam temat, który jest dla
niego bolesny. – powiedziałam i usiadłam obok niego na łóżku, nie przerywając
kontaktu wzrokowego. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, iż myślał, że czuję coś do
Harry’ego. Jak mogłabym kochać kogoś, a być z kimś innym? Nie wiem jak inni,
ale ja tak nie potrafię.
- Ja też Cię kocham
wyszeptał z ustami przy moich wargach, a jego słodki oddech owionął moją twarz.
Już miał mnie pocałować, kiedy nagle drzwi stanęły otworem i ujrzeliśmy w nich
Louisa.
- Wybaczcie, że
przeszkadzam, ale potrzebuję Torie – odezwał się, gdy spojrzeliśmy na niego
pytająco.
- O co chodzi? Coś się
stało? – zapytałam. No, bo do czego niby może potrzebować mnie marchewkowy?
- Właśnie nie jestem
pewien. Myślę, że powinnaś porozmawiać z Harrym. On… nie chce mi powiedzieć o
co chodzi. Sądzę, że teraz nie chce widzieć nikogo oprócz Ciebie– powiedział ze
zmartwioną miną.
- Mnie? A co ja mogę? Znam
go kilka dnia, nie jestem z nim tak blisko jak wy. Czemu uważasz, że będzie
chciał mi się zwierzyć? – zapytałam zdziwiona teorią Lou. Nawet nie
przypuszczałam, że Loczek mi ufa, a tym bardziej, że podzieli się ze mną swoimi
utrapieniami.
- Ja… Nie wiem. Jesteś
naszą jedyną szansą. Proszę, chociaż spróbuj- spojrzał na mnie błagalnie.
- No dobra – zgodziłam się,
no bo co innego miałam niby zrobić? – Niall, zaraz wrócę- powiedziałam
wyciskając na jego ustach szybki i zdecydowanie zbyt krótki pocałunek. –
Pamiętaj o tym co Ci powiedział dobra? Liczysz się tylko Ty – wyszeptałam mu do
ucha i ruszyłam w stronę drzwi, za którymi czekał na mnie Louis i problem do
rozwiązania.
~Harry~
Leżę na łóżku i mam ochotę
zasnąć i nigdy się nie budzić. Czasami nachodziły mnie momenty, kiedy popadałem
w beznadzieję i wszystko przestawało mieć dla mnie jakikolwiek sens, świat
stawał się szary i nieciekawy. Teraz właśnie przyszła jedna z takich chwil. Chcę
być zwykłym nastolatkiem, który przeżywa zawody miłosne, dla którego pała w
szkole to koniec świata, którym ludzie nie interesują się tylko dlatego, że
jest gwiazdą.
**********************************************************************
Dzieńdoberek! Wstawiam to tylko dlatego, że jestem u kumpeli, która ma neta. Nie wiem kiedy ja sama będę miała internet, ale zrobię co tylko się da, żeby mieć go jak najszybciej.
W każdym razie, dziękują za komentarze i za wejścia! Wstawiam wam teraz epicko długi (jak na mnie) i rozluźniający rozdział. Nie jest to może mistrzostwo, ani nic, ale jest dość zabawne i relaksujące(przynajmniej taką mam nadzieję). Proszę o opinie w komentarzach!
Wasze blogi przeczytam jak wrócę i boli mnie to, ze tak wiele mnie omija, ale nic na to nie poradzę. Przyrzekam nadrobić wszystkie zaległości za tydzień, najpóźniej za dwa(modlę się, żeby to nie było tak długo) <3
Następny? Nie wiem kiedy, jak mi się uda!
+ Część będzie na pewno z parspektywy Harry'ego bo jeszcze nie skończyłam, a że miałam możliwość dodania, to dokończę w następnym poście.
Kisses xoxo