niedziela, 4 marca 2012

11. "O cholera."

~Zayn~

Koncert skończył się jakąś godzinę temu, ale ja nadal czułem energię wydzielaną przez naszych fanów. Byłem nią naładowany. Czerpałem siłę z tego, że swoim śpiewem sprawiam tym wszystkim ludziom radość. Koncerty zawsze sprawiały, że czuję się potrzebny i akceptowany. Na scenie byłem po prostu sobą. 

Siedzieliśmy w samochodzie i kierowaliśmy się w stronę domu Victorii. W pojeździe było nienaturalnie cicho, każdy pogrążony był w swoich myślach. To nie było normalne, no ale cóż, chłopacy nadal byli źli na mnie i na Harry’ego za nocną akcję. A tak poza tym przypuszczałem, że większość myśli teraz o dziewczynie, z którą mieliśmy zaraz się spotkać.

Lubiłem ją i byłem pewien, że wszyscy ją polubili. Miała w sobie coś takiego, dzięki czemu nas sobie zjednała. Zapewne jeszcze poznamy wiele stron jej osobowości, o których teraz nie mamy pojęcia, ale myślę, że nic nie jest w stanie zmienić naszego nastawienia do niej. Po prostu do nas pasuje. Wiem, że nie znam jej długo, ale moja intuicja podpowiada mi, że tak właśnie jest. Myślę, że ważne jest to, że ma pasję życia, tak jak my. W jej przypadku była to sztuka, co można było zauważyć od razu, gdy weszło się do jej pokoju. W pomieszczeniu stała sztaluga, wszędzie walały się pędzle, ołówki i tubki farb. Nie widziałem tylko samych prac, których zapewne strzeże przed niepowołanym okiem. Dziewczyna ogólnie wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale była również zagubiona i miała wiele problemów, czego dowiedziałem się od Nialla. Byłem gotowy jej pomóc, ale to było zadanie blondyna. Mój najlepszy przyjaciel  nie zdradził mi dokładnie o co chodzi, ale powiedział mi wieczorem, że zwierzyła mu się z części swoich zmartwień. Poruszyło go to bardziej  niż chciał się do tego przyznać. Fakt, że mu zaufała był dla niego niesamowicie ważny i chciał pomóc jej z jej utrapieniami. A ona najprawdopodobniej mu o wszystkim opowie i będą żyli długo i  szczęśliwie. Razem.  I bardzo dobrze, bo pasują do siebie. Chciałem żeby byli parą, ale miałem zamiar uświadomić jej, że we mnie również ma przyjaciela. Niall był moim najlepszym kumplem więc wiedziałem, że potrafi mieć swoje humorki oraz być chorobliwie zazdrosny i chciałem, żeby Torie wiedziała, że kiedy Niall nawali to nadal ma kogoś na kim może polegać. Że nie ważne co by się działo zawsze ma możliwość wypłakanie się na moim ramieniu.

 - Jesteśmy na miejscu – przerwał moje rozmyślania szczerzący się od ucha do ucha Niall.
Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi, w które Harry zaczął natychmiastowo walić. Po kilku minutach stanęły one otworem i ujrzeliśmy uśmiechniętą Vick.
- Ach, tak myślałam, że to wy – powiedziała przepuszczając nas w drzwiach i prowadzać do swojego pokoju. Nie zaprzątnęła sobie głowy powitanie, zachowywał się jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi, przy których nie trzeba zachowywać norm grzecznościowych. Podobało mi się to, że czuła się z nami do tego stopnia swobodnie. Pozytywnie zaskoczył mnie również jej wygląd.  Miała na sobie legginsy i jakąś za dużą koszulkę; nie była umalowana, a włosy związała w luźnego koczka. Była w stu procentach naturalna i wyglądało na to, że ma wyjebane na to, że jesteśmy gwiazdami. Traktowała nas jak zwykłych chłopaków. I była w tym niezwykła. No bo szczerze, która dziewczyna spodziewająca się wizyty pięciu chłopaków w ogóle nie przejmuję się swoim wyglądem? Znałem tylko jedną. Stała przede mną.
Gdy weszliśmy do jej pokoju od razu podeszła do sztalugi stojącej na środku pokoju i zasłoniła ją kolorowym materiałem.
- Nie lubię jak ktoś ogląda niektóre moje prace- wyjaśniła widząc nasze pytające spojrzenia. -  To jest trochę jak mój pamiętnik. A szczerze mówiąc, to my jeszcze nie znamy się na tyle, żebym pozwoliła wam na poznanie mnie ze wszystkimi detalami. Może kiedyś.
- W porządku – powiedział Lou rzucając się na łóżko.
- To co robimy? – spytał Harry.
- A na co macie ochotę? – odpowiedziała pytaniem na pytanie Victoria.
- Może chodźmy do nas? – zaproponowałem. – Zobaczysz jak mieszkamy. To niedaleko.
- Bardzo chętnie, tylko że koło ósmej będę musiała wrócić. Obiecałam Joe, że spędzimy dzisiejszy wieczór razem. Chce pogadać ze mną o czymś ważnym – wyjaśniła krzywiąc się lekko. Nie wiedziałem jak to zinterpretować. Nie miałem pojęcia co to za chłopak.
- Kto to jest Joe? – spytał Harry wyręczając mnie.
- Mój przyjaciel. Louis, Liam i Niall poznali go rano – ucięła z dziwnym wyrazem twarzy. Widać było, że nie chce żebyśmy ją maglowali.
- A więc jak robimy? – zmieniłem temat widząc, że loczek ma zamiar wyciągną z niej więcej informacji. Za moją interwencje zostałem wynagrodzony wdzięczny, uśmiechem Torie.
- Może się po prostu przejdziemy? Potrzebuję świeżego powietrza.
- No to chodźmy – zgodziliśmy się i wyszliśmy z domu.

Poszliśmy do parku, który znajdował się mniej więcej w połowie drogi między naszymi domami. Usiedliśmy na trawie nad stawem i zaczęliśmy rozmawiać. Tak po prostu. O wszystkim i o niczym. Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy o dziewczynie, na przykład faktu, że Victoria jest polką i że w Anglii mieszka tutaj już jakiś rok. Zdziwiło nas fakt, że przez ten czas się nie poznaliśmy, bo my  sprowadziliśmy się do Londynu mniej więcej w tym samym czasie co ona.
- No dobra, koniec tego dobrego – odezwała się po jakiejś godzinie. – Nie wiem jak wy, ale ja zgłodniałam. Zapraszam was do mnie na obiad. Jestem pewna, ze moja mam nie będzie miała nic przeciwko temu, a wy będziecie mieli okazję skosztować polskiej kuchni.
- Super – powiedział wiecznie głodny Niall i ruszyliśmy do domu Vick.
  
~Victoria~

Szliśmy do mnie strasznie się wygłupiając. Uwielbiałam ich, Nie obchodziło mnie to, że są wielkimi gwiazdami, liczyło się ich wnętrze. Przy nich się odprężałam, byłam po prostu sobą. Może brzmi to strasznie głupio zważając na to, że znam ich dopiero dwa dni, ale mieli sobie coś dzięki czemu czułam jakbym znała ich od zawsze. Cieszyłam się, że ich w pewien sposób mam. Bo wiedziałam, że mogę na nich liczyć, szczególnie na Zayna i Nialla. Ta świadomość była dla mnie w pewien sposób pokrzepiająca, bo wiedziałam, że co by nie było, to oni zawsze będą. Dla mnie.

Jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Miałam nadzieję, że oni zostaną na długo w przeciwieństwie do Piotrka, który mnie zostawił i do Joe, który jest tego bliski. Nie dziwię mu się. Kto by chciał mieć za przyjaciele osobę, która nie ma do Ciebie pełnego zaufania? Nikt. Joe był dla mnie ważny, ale nie potrafiłam mu zaufać niezależnie od tego jak bardzo się starałam. Nie było nic dziwnego w tym, że chcę sobie mnie odpuścić. Teraz podchodziłam do tego z dystansem, bo miałam świadomość, że gdy on mnie zostawi nie będę sama. Nadal będę miała piątkę wspaniałych przyjaciół, z którym nadaję na tych samych falach; którym na mnie zależy. Przynajmniej taką miałam nadzieję.

- Ej, coś ty taka zamyślona? – spytał Zayn zrównując się ze mną.
- A tak jakoś. Dużo ostatnio zmieniło się w moim życiu. Czuję się jak na wielkiej karuzeli i boję się momentu, w którym się ona zatrzyma. Szczerze? Wiem, że to głupio zabrzmi, bo znamy się mega krótko, ale boję się was stracić. Cieszę się, że was poznałam, że tu jesteście – słowa wypływały z moich ust bez mojej zgody. No ładnie, teraz to chyba przesadziłam. Ale jakoś nie miałam siły zbyć go zwykłym „Mną się nie przejmuj, wszystko w porządku. Po prostu się zamyśliłam.”.
- My się nigdzie nie wybieramy, więc nie musisz się bać – zapewnił mnie brązowooki. – Nie pozbędziesz się nas tak łatwo. Jesteś już nasza – wyszczerzył się.
- Za dużo ludzi, na których mi zależało odeszło, żebym mogła uwierzyć Ci na słowo. Ale i tak dziękuję, że to powiedziałeś. – Zayn chciał chyba coś na to odpowiedzieć, ale nie zdążył po ktoś na mnie wpadł i po chwili leżałam na chodniku.
- Nic Ci nie jest? – usłyszałam pytanie z ust postawnego blondyna. Jego głos wydawał mi się znajomy, ale jakoś nie mogłam go z nikim skojarzyć.
- Wszystko w porządku – zapewniłam z uśmiechem patrząc mu w oczy. I w tamtym momencie świat się zatrzymał, bo nagle zdałam sobie sprawę kto mnie znokautował. Znałam te oczy. Były ciemnoniebieskie i niesamowicie magnetyzujące. One chyba też mnie poznały, bo chłopak zrobił zdziwioną minę. I nie był to mój pierwszy lepszy znajomy. To był Piotrek.
- O cholera - wyrwało mu się. 


********************************************************

Ta da da dam. No to namieszałam. :D  Rozdział dłuższy niż zazwyczaj, bo powinnam dodać go już w piątek, ale jakoś nie mogłam zebrać myśli. No ale jest. 

Jak myślicie, co będzie dalej? Piotrek zrobił wejście smoka, ale czy Vick mu wybaczy? A może powie mu żeby spierdalał? Jak zareagują na niego chłopacy? I najważniejsze: czy Piotrek tak po prostu nie ucieknie zostawiając dziewczynę rozłożoną na chodniku? Wiecie już, ze ją zranił, w najbliższym poście dowiecie się jak do tego doszło i co wyniknie z ich spotkania.

Mam nadzieję, że Wam się podoba, liczę na komentarze. :)

Vick xoxo

15 komentarze:

Van pisze...

Podoba mi się, ale niech Joe sobie gdzieś idzie xD
Choć i tak jestem ciekawa ich spotkania i tego co tak bardzo ważnego chce jej powiedzieć :P

roksa pisze...

" O cholera" :o No to się porobiło.. Tak moim zdaniem Joe mógł by sobie gdzieś iść :D

Paulina pisze...

OMFGOMFGOMFGGGGGGG.......... PIOTREK?! No to teraz mnie rozwaliłaś ;O Muszę wiedzieć, co stanie się dalej, będę ślęczeć na tym blogu dnie i noce odświeżając stronę!

[only-one-direction.blogspot.com]

JBluvsBabycakes pisze...

Ale mi się podoba! *.* Po prostu genialne. Masz niesamowity dar idealnego dobierania słów. Po prostu nie mogę się doczekać następnego! <3

Vick pisze...

Szczerze? Napisałam wczoraj dwa do przodu, bo akurat ten wątek mnie pochłonął bez reszty. Ale nie dodam przynajmniej do jutra, bo liczę na więcej komentarzy :D
A Piotrek...no cóż, zamiesza i to sporo. ;)

Vick pisze...

Joe zniknie, spokojnie. Musi tylko odegrać wyznaczoną mu role i się ulotni :D

Vick pisze...

Dziękuję <3
+ Ty za to niesamowicie piszesz, tak niebanalnie, obrazowo :)

foreveryoung pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

A kiedy dodasz nowy ? :))

Vick pisze...

Być może za jakąś godzinkę, albo coś w tym stylu :D A jak się nie wyrobię, to jutro :)

foreveryoung pisze...

Boże, dziewczyno, ale ty ładnie piszesz .
Przeczytałam twoje rozdziały jednym tchem, nie mogłam się od nich oderwać. Przez to dostałam ochrzan od mamy, bo mi lekture kazała czytać . Ale uwierz,to jest o wiele lepsze niż lektura . Tak wgl to miałam komentarz zostawić pod każdym postem, ale stwierdziłam że zostawię taki jeden długi, pod ostatnim. No i pewnie byś nie zauważyła że dodałam nowy komentarz w pierwszym czy tam drugim rozdziale . I wgl to piąteczka, bo ja też lubię rysować, ale mi to nie wychodzi za bardzo. Ty o wiele ładniej, jak zobaczyłam portret Niall'a.
Od teraz będę zostawiała komentarz pod każdym postem, i już się nie mogę doczekać kolejnego.
No i to chyba na tyle . ;)

Anonimowy pisze...

Matko. Cudownie. Kocham ten blog. czekam na następny ;*

, Niki .♥ pisze...

ZAJEBISTY BLOG . CZEKAM NA SZYBKIEGO NEXT'A

Saphir pisze...

Świetny rozdział :D Czekam na następny :)

Angel pisze...

Awww. Ale się porobiło :) Widzę, że nie tylko ja lubię mieszać, ale przecież nie może być nudno, nie? Przepraszam za taką dość długą przerwę w czytaniu ale nie miałam jakoś ostatnio ani okazji no i z czasem też było kiepsko. Ale dzisiaj mam go pod dostatkiem, także zabieram się za nowe rozdziały :D

Prześlij komentarz

About Me

Moje zdjęcie
Vick
Kocham pisać. Pisząc, czuję się w jakiś sposób spełniona. Takie same odczucia towarzyszą mi gdy rysuję. Ogólnie to jestem realistką, jedynie tworząc potrafię oderwać się od szarej rzeczywistości. Zawsze twardo trzymam się swoich poglądów, nie lubię podporządkowywać się innym. Jestem trochę zwariowana, ale to chyba normalne u nastolatek. Gdy coś sobie postanowię nieustępliwe dążę do wyznaczonego celu, zamieniam cię w perfekcjonistkę. Moje motto: "życie nie nie polega na szukaniu, tylko na kreowaniu samego siebie". We wszystkim co robię trzymam się tej zasady, bo nikt za mnie życia nie przeżyje, a tyko ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Wyświetl mój pełny profil

Czytam i polecam!

Obsługiwane przez usługę Blogger.