CZYTASZ? SKOMENTUJ!
~Victoria~
Dziś nadszedł ten dzień.
Dzień wyjścia ze szpitala. Ostatni dzień, który spędzam z chłopakami. Dzień,
którego tak bardzo się obawiałam, ale który musiał w końcu nadejść. Przez
ostatnie dwa tygodnie, które spędziłam w szpitalnym łóżku, zdążyłam ustalić z
mama, że przeprowadzam się do ojca. Nie chcę tego robić, wiem również, że ranię
ją moją decyzją, ale musze zniknąć. Tak, wiem, uciekają jedynie tchórze, ale…
czasami żeby móc ruszyć do przodu trzeba postąpić krok do tyłu. Znalazłam się
właśnie w punkcie wyjścia, w pułapce uczuć, leków, niewypowiedzianych słów. Od
czasu wypadku nie rozmawiałam z Liamem sam na sam. Może rzeczywiście jestem
tchórzem? Ja osobiście wolę być określana jako zagubiona nastolatka, która
kocha swojego chłopaka za bardzo, żeby wbijać szpilki w jego wrażliwe serce. Bo
moje relacje z Liamem raniły Nialla. Wiem, że to nie było do końca słuszne i sprawiedliwe,
ale obiecałam sobie, że do momentu, w którym odejdę, nie zranię świadomie
blondyna. Chociaż tyle mogłam zrobić.
Liam. Nigdy nie wybaczę
sobie bólu jakiego mu przysporzyłam. Nie zasługuje na to, tak samo, jak ja nie
zasługuję na jego miłość. On jest zbyt dobry, zbyt wrażliwy, zbyt… idealny.
Oboje, Liam i Niall, byli doskonali na swój sposób. Nie wiem czym sobie
zasłużyłam na uczucia, którymi mnie darzyli. A może właśnie o to chodziło? Może
przez to, że kochali mnie oboje już nigdy nie miałam zaznać prawdziwego,
pełnego szczęścia?
Gdy byłam sama, lub
towarzyszył mi jedynie Zayn, nie powstrzymywałam emocji i po prostu się
rozpadałam. Łzy, które w takich momenty płynęły z moich oczu niczym rwący
strumień, już na zawsze pozostawiły swoje odbicie w mojej psychice. Mulat…
dzielił się ze mną swoją siłą, słuchał mojego szlochania, pozawalał mi się
rozklejać, ale pilnował, aby nikt tego nie widział. Gdyby nie on nie miałabym
siły by dalej żyć. Nie potrafiłabym odejść i wyniszczałabym nas wszystkich dzień
po dniu. Malik okazał się najlepszym przyjacielem, jakiego tylko mogłam sobie
wymarzyć. Nie zasługiwałam na niego, a jednak on zawsze był. Niall też był, ale
z nim nie mogłam już rozmawiać na niektóre tematy. Wszystko za bardzo się
skomplikowało. Tak bardzo, że nie dało się już rozplątać nici jaką były
uczucia, problemy i ból. Teraz musiałam to zostawić, bo zaciągając więzy tylko
bym wszystkich niepotrzebnie raniła. Musiałam przeciąć supeł, szybko i na
zawsze. Tylko, że… już popełniłam jeden straszliwy i niewybaczalny błąd,
którego konsekwencje na pewno jeszcze do mnie wrócą: obiecałam Zaynowi, że
mimo, iż odejdę, to nadal będziemy utrzymywali kontakt. Tak, wiem, że nie
powinnam, że najlepszym wyjściem byłoby odcięcie się od tego wszystkiego, ale
nie potrafiłam tego zrobić. Nie potrafiłam rozstać się z Zaynem, tym bardziej,
iż zdawałam sobie sprawę, że za parę dni będę potrzebowała kogoś, kto ochroni
mnie przed obłędem, kto poskłada mnie powrotem, po tym jak rozpadnę się na
czynniki pierwsze. Może i nie będzie miał dla mnie dużo czasu, ale będzie. Będę
mogła z nim porozmawiać, wypłakać mu się w ramię, zwierzyć mu się z tego co we
mnie siedzi. Bez niego nie dałabym rady żyć. Marzenia dają nam siłę by dążyć do wyznaczonych celów. Wiara daje nam siłę na lepsze jutro. Nadzieja daje nam siłę, aby dbać o miłość. Ale to właśnie drugi człowiek daje nam siłę, aby dalej żyć.
- Przestań się w końcu zadręczać. Co się stało to się nie
odstanie – powiedział Zayn wkraczając do mojej sali i ganiąc mnie spojrzeniem
swoich ciemnych oczu. – Ubieraj się. W końcu mogę Cię stąd zabrać. Reszta czeka
na Ciebie u nas w domu, wypożyczamy Cię do jutrzejszego poranka – oznajmił jak
gdyby nigdy nic i rzucił we mnie kolorową sukienką w kwiatki.
- Nie założę tego – odpowiedziałam stanowczo, patrząc z
obrzydzeniem na kolorową szmatkę. – Nigdy nie chodziłam w sukienkach i nie mam
zamiaru tego zmieniać – powiedziałam, na co Malik tylko wywrócił oczami. - A co do drugiej części twojej wypowiedzi…
Dobrze wiesz, że chcę odejść. Zawieź mnie do domu, a potem pojadę do ojca.
Napisałam pożegnalny list dla każdego z Was. Nie mam siły na zwykłe „dowiedzenia”.
Mam nadzieję, że zrozumieją – powiedziałam spokojnie, hamując łzy, które bez
mojej zgody próbowały spłynąć z moich oczu. Musiałam być silna. Największa
próba była dopiero przede mną
- No proszę Cię, załóż tę sukienkę. Tylko ten jeden raz.
Chłopacy lubią dziewczyny w sukienkach – powiedział łobuzersko się uśmiechając
i puszczając mi perskie oko. Zignorował to co powiedziałam o pożegnaniu. – No proszę,
zrób to dla mnie –dodał błagalnie widząc, że chcę zaprotestować. – Jeśli masz
zamiar odejść to zrób to z klasą.
- Zayn, czy Ty naprawdę niczego nie rozumiesz? Tu nie
chodzi o pokazaniu komukolwiek jak wiele stracił. Nie mam zamiaru niczego nikomu
udowadniać. Odchodzę, bo tak będzie dla wszystkich lepiej. Przecież wiesz.
- Tak, wiem – potwierdził zrezygnowany, głośno wzdychając
i siadając na brzegu mojego szpitalnego łóżka. – Po prostu pomyślałem sobie, że
w czymś nowym będzie Ci łatwiej pożegnać się z przeszłością, że ta sukienka
jakoś pomoże Ci w udawaniu dobrego samopoczucia. A poza tym… wydaję mi się, że
ona naprawdę do Ciebie pasuje – powiedział uśmiechając się niepewnie. Nie
wiedziałam co powiedzieć.
- Dobra, ale nawet się nie łudź, że założę do niej
szpilki – ostrzegłam go po chwili namysłu, wywołując na jego ustach szeroki
uśmiech, który tak kochałam. – Strasznie będzie mi Cię brakowało– dodałam cicho,
poważniejąc.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram. Nadal będziemy „Best
Friends Forever” – powiedział, ponownie błyskając w uśmiech swoimi białymi zębami.
- Bez Ciebie nie dałabym rady Malik. Cieszę się, że
wymusiłeś na mnie obietnicy utrzymania naszej przyjaźni. Bez twojej pomocy bym
się rozpadła – przyznałam, wtulając się w jego rozgrzane ciało. Kochałam to
poczucie bezpieczeństwa, które mi dawał. Wiedziałam, że taki przyjaciel to
skarb i cieszyłam się, że nalegał na dalsze utrzymywanie kontaktów. W tych
ciężkich czasach, które mają nadejść, będę miała przynajmniej jego, mojego
powiernika i moją ostoję. Mam nadzieję, że dzięki niemu jakoś przetrwam.
********************************************************
No hej. Sorry wielkie, ze dopiero teraz, ale nie miałam czasu - nauka.
Ogólnie to... nie mam za wiele do powiedzenia. Nie komentujecie za dobrze - bywa. Dzięki Vis i Viper za podbudowywujące komentarze - jesteście wielkie xxx.
To jest przedostatni rozdział. Następny post będzie nieprzeciętnie długi i pojawi się pewnie w przyszłym tygodniu. A potem... epilog. Jeśli pojawi się nowa część, to od września, teraz nie mam do tego głowy.
To co, nie rozpisuję się, rozpiszę się na końcu.
Pozdrawiam xxxx
+ Mam nadzieję, ze pieoneka się spodoba, kocham tę wokalistkę <3
+ Zapraszam na mojego drugiego bloga --> EVERLASTING LOVE