~Vick~
Siedziałam sama w mojej sali
szpitalnej. Chłopacy musieli jechać na jakiś koncert, ale nie martwiło mnie to
zbytnio. Cieszyłam się, że mam chwilę spokoju. Musiałam to wszystko przemyśleć.
Czyżby te kilka tygodniu,
podczas których byłam naprawdę szczęśliwa miało właśnie dobiec końca? Czy miałam
stracić moich przyjaciół, aby nie ranić ich swoją obecnością? Czy to ma w ogóle
jakiś sens? Może powinnam zostać i… postawić sprawę jasno, zerwać z Niallem i
nie być już z nikim? Bylibyśmy na powrót szóstką przyjaciół. Ale… już nic nie
byłoby tak jak dawniej. Nie, w to nie wierzyłam, nie byłam aż tak naiwna.
Czyli, że co, najlepszym wyjściem była ucieczka? Może i nie brałabym tej opcji
pod uwagę, gdyby chodziło tylko o mnie. Ale tu chodzi o moich przyjaciół, o osoby,
które kocham. Moje własne szczęście schodziło na drugi plan. Gdybym została,
nieważne czy byłabym z Niallem, czy może nawet z Liamem, w zespole panowałaby
niemiła atmosfera, przepełniona żalem,
gniewem i poczuciem zdrady, niesprawiedliwości. Jeśli odejdę zapomną. A nawet
jeśli nie, to nabiorą dystansu. Będą znów piątką najlepszych przyjaciół, którym
niepotrzebna jest dziewczyna psująca ich relacje. Bo taka jest prawda.
Ucierpiał cały zespół, nie tylko Liam i Niall. I wpłynęło na moja decyzję: nie chciałam
ranić moich przyjaciół. Wolałam odejść.
Z moich rozmyślań wyrwał
mnie skrzypienie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Nialla.
- Mogę? – zapytał cicho
patrząc na mnie. Miał przekrwawione oczy i podpuchnięty nos. Płakał. Przeze
mnie.
- Jasne – odpowiedziałam
nieśmiało.
Farbowany blondyn usiadł na
brzegu mojego łóżka i chwycił mnie za dłoń. Przez moje ciało przebiegły
przyjemne dreszcze, których już niedługo nie będzie dane mi odczuwać. Będę za
tym tęskniła.
- Przepraszam –
powiedziałam cicho, patrząc mu w oczy. Moje policzki już kolejny raz tego dnia
zrosiły łzy.
- To nie twoja wina –
uśmiechnął się blado, ścierając mi delikatnie łzy. – Na niektóre rzeczy nie
mamy wpływu. Musimy się po prostu z tym pogodzić.
- Ale… ja naprawdę nie
chciałam. Ja Cię kocham, Niall – powiedziałam wtulając się w niego i mocząc mu
koszulkę słonym płynem.
- Ja też Cię kocham. I uszanuję twoją decyzję,
jakakolwiek by ona nie była. Za bardzo zależy mi na twoim szczęściu, żeby Cię
ranić – powiedział, całując mnie we włosy.
Ten moment był dokonały,
mimo podszywającej go rozpaczy. Taka niesamowita jedność między dwojgiem ludzi,
którą odczuwałam zawsze kiedy byłam z Niallem. Tak, to on zdecydowanie był tym,
którego kochałam najbardziej. To on był moją bratnią duszą. Ale moje serce w
pewnym stopniu należało również do Liama. Nie chciałam torturować go każdego
dnia na nowo, bo wiedziałam, że mnie też to będzie bolało. Dlatego postanowiłam
odejść. Czy nie brzmi to egoistycznie?
- Kochasz Liama, prawda? – zadał
pytanie, którego tak bardzo się obawiałam. Nie wiedziałam jakiej powinnam
udzielić odpowiedzi. Spojrzałam mu prosto w oczy. Postanowiłam powiedzieć prawdę,
bo Niall nie zasługuje na to, żeby go okłamywać. Może to prawda, że czasami od
gorzkiej prawdy lepsze jest słodkie kłamstwo, ale cukier ma to do siebie, że po
pewnym czasie zawsze się rozpuszcza. A nie zniosłabym żalu, nienawiści i
poczucia zdrady, jakie mogłabym wtedy dojrzeć w oczach Nialla. Kłamstwo jest
najgorszą rzeczą z możliwych i świadczy o braku zaufania. A ja mu ufam.
- Ale Ciebie kocham
bardziej – powiedziałam patrząc na niego niepewnie. W jego oczach dostrzegłam ból.
Zraniłam go, ale to było nieuniknione. Byłam w pułapce, każdy mój najmniejszy ruch
miał ranić moich przyjaciół. A prawda była mniejszym złem niż kłamstwo.
- To i tak nie zmienia
twoich uczuć do niego. Przykro mi – wyszeptał, a w jego oczach stanęły łzy.
- Zrywasz ze mną? - zapytałam przerażona. Nie spodziewałam się takiego
obrotu wydarzeń. Ale nie oponowałabym. Bo na niego nie zasługuje.
- Nie, kocham Cię i nie mam
zamiaru z Tobą zrywać. Mimo wszystko. Po prostu… to boli – powiedział, a jego
twarz wykrzywiła się w grymasie.
- Pamiętaj, że co by nie
było i tak jesteś dla mnie najważniejszy. Ja też Cię kocham, Niall.–
powiedziałam, a on obdarzył mnie bladym uśmiechem.
- Ale czasami to nie
wystarczy – wyszeptał i pochylił się nade mną. Chciał mnie pocałować, ale dał
mi czas na wycofanie się. Nie był pewien czy tego chcę. A ja szanowałam to, że
nie nalegał.
Wyszłam mu naprzeciw i
wpiłam się w jego wargi. Tak bardzo za tym tęskniłam. Za pełnym zjednoczeniem z
Niallem, za tą chwilą niesamowitej jedności. Za mieszanką emocji, która towarzyszyła
naszym zbliżeniom. Zatraciłam się w pocałunku jakby od tego zależało moje
życie. Nic innego się nie liczyło, tylko on. Świadomość, ze może to być nasz
ostatni pocałunek tylko podżegała płomień i nadawała temu nowego wymiaru.
Miłość połączona z rozpaczą, strach wymieszany z pewnością. Loteria uczuć,
emocje wirujące niczym w bębnie totolotka. Byliśmy tylko my i jakaś desperacka
próba cofnięcia czasu, zmiany biegu wydarzeń, bycia razem. Mimo wszystko. Bo na
tym właśnie polega miłość. Niestety nie jesteśmy głównymi bohaterami w bajce Disney’a
i nie możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie. Bo szczęśliwe zakończenie to
luksus, na który może sobie pozwolić jedynie fikcja. Ale problemy mają to do
siebie, że na koniec zawsze musi być dobrze. Jeśli nie jest dobrze, to znaczy,
że to jeszcze nie koniec. A jak głupia nadal wierzyłam w szczęśliwe zakończenie.
Mimo iż wiedziałam, że ono nie nastąpi.
~Niall~
Całowałem Victorie tak
zachłannie jak jeszcze nigdy. W ten pocałunek włożyłem cały strach, który zrodził
się we mnie odkąd dowiedziałem się o wypadku, całe przerażenie przed niepewnym
jutrem. A ona nie pozostawała mi dłużna. Spalaliśmy się w ogniu miłości,
uczyliśmy się siebie na nowo. Staraliśmy się zapamiętać każdy najmniejszy ruch.
Bo coś mi mówiło, że dla nas nie ma już jutra.
Ale dlaczego? Dlaczego
teraz, kiedy w końcu odnalazłem miłość miałem ją stracić? Mówi się, że ideałów
nie ma, a my do pełni szczęścia potrzebujemy kogoś, kto denerwuje nas jak nikt
inny. Kogoś kogo dotyk sprawia, że odlatujemy do innego świata. Kogoś, przy kim
nie musimy udawać nic. Ja znalazłem taką osobę. Była dla mnie niczym powietrze,
nie mogłem bez niej żyć. Ale intuicja podpowiadała mi, że będę musiał. Każdy
jej ruch świadczył o desperacji, ale pozbawiony był wewnętrznej walki. Czułem,
że podjęła decyzję, która wcale mi się nie spodoba. Która złamie na oboje.
Ale… nic nie umiera, jeśli
na to nie pozwolimy. Moje uczucie nie umrze, bo mam zamiar karmić je wspomnieniami
i mimo, ze zdrowy rozsądek będzie próbował je zabić, to moja miłość zawsze znajdzie sposób, żeby stanąć na nogi. Być może
pójdę naprzód, ale nigdy nie zapomnę. Bo miłość jest nieśmiertelna.
********************************************************
CZYTASZ? KOMENTUJ!
Witam. Wiecie co? Słabo komentujecie. A ja tak bardzo chciałabym napisać drugą część... już mam nawet fabułę. Ale nadal nie wiem czy Wy chcecie. Jeśli tak, to poproszę o komentarz, chociaż taki króciutki. Długo Wam to nie zajmie, a ja będę wiedziała, że kontynuacja ma jakiś sens.
Dobra, dzisiaj się nie rozpisuję, bo niedługo nadejdzie koniec i rozpiszę się po epilogu. Nawet jeśli miałaby się pojawić druga część.
13 komentarze:
Jak tak ładnie prosisz o komentarz to już napiszę, bo chcę drugiej części (tym bardziej, że wiem co tam będzie), ale nie widzę w tym sensu, bo znasz moje zdanie. Ten rozdział jest genialny i cieszę się, że jednak nie jest taki smutny jak miał być.Nie chcę żebyś kończyła i o tym też wiesz.I zmieniłam zdanie, już nie stoją aż tak bardzo za Liamem, bo ona kocha Nialla.No to chyba tyle. I tak niczego nowego Ci nie napisałam ;p Czekam na następny ^.^
cudowny rozdzial . strasznie mi sie podoba to jak piszesz bo w tedy wczowam sie w te emocje bohaterow ktore przekazujesz :) mam nadzieje ze to sie tak nie skonczy ze Victoria odejdzie , chcialabym zeby milisc Torie i Nialla pezetrwala ;) czekam na nexta xD
rozdział naprawdę fantastyczny!!
ja bardzo chcę drugą część opowiadania. !! ; >>
chciałabym aby Niall i Torie byli razem, bo ona go kocha,a on ją więc nie ma tu nic do gadania. ^.^
czekam na dalszy rozwój wydarzeń, mam nadzieję że kolejny rozdział już niedługo.
pozdrawiam. ♥
Bardzo poruszający blog. Nawet moje kamienne serce drgnęło, gdy to czytałam. Dało spokojny znak, by przypomnieć o swoim istnieniu i za to ci dziękuje. Ten rozdział uświadomił mnie, że życie jest kruche i delikatne, a my musimy dokonać często trudnych dla nas wyborów. Niestety, ale zawsze myślimy o drugiej osobie. Zrobimy wszystko by była szczęśliwa, nawet jeśli by to oznaczało, iż musimy usunąć się z jej życia. Trochę żałosny ten mój monolog, ale takie są moje uczucia, po przeczytaniu tego rozdziału. Jest on smutny i pełen ciekawych przemyśleń. Niektórzy mogli płakać czytając go i to właśnie mi się w nim podoba. Jest dramatyczny, ale w pozytywnym sensie tego słowa. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale zawsze piszę krótkie komentarze, więc teraz postanowiłam zaszaleć :] Mam nadzieję, iż nowy rozdział pojawi się niebawem...
Proszę nie pozwól by Torie i Niall byli razem. To przyniesie tylko ból, ponieważ myślę, że ona za bardzo go skrzywdziła. Możliwe, że nie odczuwa jeszcze tego prawdziwego bólu. Pustki w sercu... Liam trochę skomplikował, ale mam nadzieję, że to jego wybierze. Jego uczucie wydaje mi się prawdziwsze, oczywiście nie wątpię w to, że Niall jej nie kocha, ale miedzy nim, a Torie nie ma takiego napięcia. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi :D
Akcja przypomina mi trochę tę ze "Zmierzchu". Ciekawe, który z nich okaże się Edwardem...
Rozdział idealny jak zawsze ;)
" Bo miłość jest nieśmiertelna. " jak skończyłam czytać to aż łzy mi poleciały po policzkach ;(
Kocham tego bloga i proszę , proszę , proszę drugą część ;**
Pozdrawiam,
M. ;**
Boże, dziewczyno, ale ty masz talent! Poruszyłaś moje serce i wszystkie uczucia! To jest takie cudowne ;* Nie dam rady opisać swoich emocji w tej chwili, bo panuje w nich totalny chaos. Z jednej strony chciałabym, żeby Torrie była z Niallem, a z drugiej wiem, że przyniesie to tylko niechciane dla nich skutki. Victoria, Nialler i Liam będą cierpieć. Każdy z nich będzie musiał coś poświęcić. :( Nie dziwię się, że Vic chce się usunąć z ich życia. ;( Smutne, ale prawdziwe. Tak jak napisała Vis, niestety, zawsze myślimy o drugiej osobie. Nigdy o sobie. Szczęście innych przysłania nam nasze szczęście. I to właśnie jest chyba najważniejsze przesłanie miłości. Dwie połówki, które chcą szczęścia tej drugiej osoby i zrobią wszystko, by ta osoba żyła pełnią życia. Jak Ying i Yang - dwie połówki, które dopełniają się pod każdym możliwym względem. Victoria i Niall mogli mieć wszystko, co najważniejsze w miłości. Ale, niestety, serce nie sługa. Nie zawsze coś idzie po naszej myśli. Mam nadzieję, że Torrie postąpi zgodnie z tym, co podpowiada jej serce. <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny wspaniały rozdział. ♥ Mam nadzieję, że nie zakończysz tego bloga tak szybko, jak mówiłaś. ;* Życzę nowych inspiracji na to opowiadanie i weny. <3
kochaja sie i niech zostana razem ;p Liam da sobie rade ;d oczywiscie ze chcemy druga czesc ;))
cieszę się, że Niall jej nie zostawił tylko tak jakby zaakceptował to, że ona kocha jeszcze Liama choć jego bardziej. Życze im jak najlepiej, ale w tym momencie troche żal mi Liama bo w sumie co z nim dalej ?
Ja nie mam kompletnie pomysłu. W sumie jak ją kocha to życzyć będzie jej szczęścia nawet jeśli jego serce bedzie krwawić.
second-chance-to-life.blogspot.com
Piękny, romantyczny rozdział! :)
A co do piosenki, to ogółem kocham ten zespół ! :)
Drugie zdanie, pierwszy akapit. Pisze się "chłopcy" nie "chłopacy". Jakby co :) .
Świetny rozdział. Mam nadzieje, że jednak wszystko skończy się dobrze.
Jasne, że chciałabym części drugą tego opowiadania, jest wspaniałe.
Czekam na następny <3
jeejku. to jest genialne ♥ czekam na następny rozdział ; ) i napisz drugą część bo to opowiadanie jest świetne ; p pozdro . xx
Proszę napisz tak żeby Niall był z Tori a Liam znalazł sobie swoją wielkom miłość Daniell
Prześlij komentarz