- No to o czym chciałeś pogadać? – zapytałam zaczynając
przygotowywać jajecznicę, która była wprost idealna na śniadanie.
- Co jest między Tobą, a tamtym blondynem? – zapytał Joe
prosto z mostu.
- Nic. Znaczy… podoba mi się i… -po chwili zastanowienia
stwierdziłam, że będę z nim całkowicie szczera.- I chyba się w nim zakochałam –
dokończyłam.
- Tak myślałem – westchnął. – Mam nadzieję, że będziecie razem
szczęśliwi- powiedział bezbarwnym głosem.
- Ej, zaraz. Ja nie powiedziałam, że jesteśmy parą. Owszem ,
zakochałam się w nim, ale o jego uczuciach nic mi nie wiadomo.
Najprawdopodobniej nic nie mówił, bo nie ma o czym mówić, ponieważ moje uczucie
jest jednostronne. Nikt przy zdrowych zmysłach by się we mnie nie zakochał.
Mnie się nie da kochać.
- Nawet tak nie mów! – skarcił mnie przyjaciel. – To nie jest
prawdą! Jesteś naprawdę wspaniała i nawet nie wiesz ilu chłopaków marzy żeby
się z Tobą umówić. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, że masz takie niskie
mniemanie o sobie. Myślałem, że lubisz siebie.
- Nie. Ja po prostu pogodziłam się z tym jaka jestem i
nauczyłam się żyć w zgodzie ze sobą.
- Jesteś niezwykła. Uwierz w
siebie.
Taa… Łatwo mu mówić. To nie on kiedyś poznał smak odrzucenia, bo „nie był wystarczająco dobry” – pomyślałam i pogrążyła się we wspomnieniach, które chciałam na zawsze wymazać z mojej pamięci.
To było dwa lata temu. Myślałam wtedy, że się zakochałam i to
na dodatek z wzajemnością. Teraz już wiem jak bardzo się wtedy myliłam. To
wydarzenie zmieniło mnie, wydawałoby się, że nieodwracalnie.
Gdy GO
poznałam miałam czternaście lat. Mieszkałam wtedy jeszcze w Polsce i jechałam
na obóz z moimi przyjaciółmi. Był dwa lata starszy i całkiem przeciętny. Szybko
się z nim zakumpolowałam, bo byliśmy w tej samej paczce. Od początku mu się
spodobałam, wszyscy to wiedzieli, tylko że na początku ta jego fascynacja moja
osobą tylko i wyłącznie mi przeszkadzała. Z czasem jednak wszystko się zmieniło
i byłam nim zauroczona. Zawrócił mi w głowie swoimi staraniami, swoimi
podchodami, komplementami i miłymi gestami. Potem okazał się cholernym dupkiem,
który nie zasługiwał na moje zainteresowanie, bo gdy osiągnął zamierzony cel,
którym było zdobycie mojego zainteresowania,
przerzucił się na naszą wspólną kumpelę. A ona, nie wiedząc o tym,
postanowiła wybadać co on o mnie sądzi. Powiedziała mu, że mi się podoba, a on
odpowiedział jej: „Ona nigdy mi się nie podobała, Powiedz jej żeby lepiej
odpuściła. Stać mnie na cos lepszego”. Przez to co powiedział moja pewność
siebie legła w gruzach, został po niej tyko pył. Przez niego przestałam wierzyć
w siebie, w to, że mogę się komukolwiek podobać. Gdy zwierzyłam się z tego naszemu wspólnemu
przyjacielowi powiedział mi, że te słowa nie były prawdą, że ON po prostu
skłamał. Wyszło na to, że mu się podobałam, ale nie chciał się do tego przyznać
przed swoją nową ofiarą, którą stała się nasza kumpela. I to bolało, bo
wyglądało to tak, jakby się wstydził mieć cokolwiek ze mną wspólnego. A ja
myślałam wtedy, że się w nim zakochałam. Tylko, że nie mogłam go kochać, bo tak
naprawdę go nie znałam.
-Heej, Ziemia do Vicky- próbował zwrócić na siebie moją uwagę
Joe.
- Oj sory, zamyśliłam się – powiedziałam powracając z krainy
moich bolesnych wspomnień.
- No co Ty nie powiesz, nie zauważyłem - w tym zdaniu pobrzmiewała
cała symfonia sarkazmu.
- Oj tam, oj tam. Nieważne – powiedziałam zastanawiając się
jakby tu odwrócić uwagę przyjaciela, żeby nie zaczął zadawać pytań. Nie byłam
gotowa na udzielanie szczerych odpowiedzi, a nie chciałam go okłamywać.
- Ooo.. jak coś tutaj pięknie pachnie – powiedział Niall
wchodząc do kuchni. Pojawił się we właściwym momencie, tak jakby usłyszał moje
nieme wołanie o pomoc. Musze serio przemyśleć sprawę naszej telepacji, bo on
chyba naprawdę potrafi czytać mi w myślach.
- Zrobiłam jajecznicę z boczkiem i cebulką – powiedziałam
uśmiechając się do niego z wdzięcznością. Po chwili weszła reszta i razem
zaczęliśmy jeść.
- Chyba się z Tobą ożenię – stwierdził Louis podczas posiłku. – Nie wiedziałem , że umiesz tak gotować!
- Specjały polskiej kuchni do usług – zaśmiałam się.
- Ej, Lou, ona wychodzi za mnie – mrugnął do mnie Niall. – Ty
nie umiesz gotować, a ona też lubi sobie zjeść.
- Dla chcącego nic trudnego. Jak będę chciał to się nauczę –
stwierdził Boo Bear również puszczając mi oczko.
- Hmm.. Sory, ale ja nic nie wiem na temat mojego ślubu, a tym
bardziej za kogo wyjdę, więc skończcie
ten temat, right now.
- Okay – powiedzieli jednocześnie. O, jak miło, że mnie
słuchają.
- A teraz wybaczcie, ale idę się ubrać – oświadczyłam i
wyszłam z pokoju.
Ta prozaiczna czynność była tylko wymówką. Musiałam pomyśleć.
Sama. Zamknęłam się w pokoju i tam zaczęłam układać sobie wszystko w głowie.
Czułam się jakbym próbowała ułożyć puzzle z kilku różnych kompletów. Poszczególne
części układanki w ogóle do siebie nie pasowały, ale razem tworzyły spójną
całość. Tworzyły mnie: zagubioną i zranioną nastolatkę, która zamierzała
wreszcie zrobić coś ze swoim życiem. Jeżeli zamierzałam być z Niallem musiałam
nauczyć się na nowo ufać ludziom. Tak naprawdę to nawet Joe (obecnie mój jedyny
przyjaciel, czyli osoba, która powinna wiedzieć o mnie wszystko) mnie nie znał,
nie wiedział o mnie najważniejszych rzeczy, tych, które ukształtowały mój
charakter i sposób myślenia. Teraz miałam zamiar ułożyć część tej skomplikowanej
układanki jaką jestem ja sama. Na wspominanie Piotrka nie miałam jeszcze siły,
więc na początek postanowiłam raz na zawsze uporać się z historią Michała. Bo
tak właśnie mnie na imię chłopak, który najpierw mnie w sobie rozkochał, a
potem stwierdził, że nie jestem dla niego wystarczająco dobra. Tak miał na imię
koleś, który śmiał potraktować mnie przedmiotowo. Miałam zamiar do niego
zadzwonić i powiedzieć mu jak bardzo to bolało. Miałam zamiar na zawsze zamknąć
ten rozdział, który cały czas do mnie powracał. Czułam się jakbym słuchała
mojej ulubionej płyty, która zawsze zacinała się na piosence, przez którą w
moich oczach pojawiały się łzy. Miałam zamiar iść do sklepu i kupić nowy
egzemplarz, bo nienawidziłam płakać. Postanowiłam postawić czoło przeszłości,
bo unikanie tematu nie było żadnym wyjściem. Postanowiłam, że będę silna i
szczerze z nim pogadać, nawet jeśli miałby mnie wyśmiać. Włączyłam laptopa i
zobaczyłam, że Michał jest na skypie. Nadusiłam zielona słuchawkę. Teraz nie
było już odwrotu, wreszcie miałam się uwolnić od toksycznych wspomnień, które
wyniszczały mnie od środka…
********************************************************
No siema. Tutaj macie kolejną część mojej historii, mam nadzieję, że wam się podoba.
Victoria chce pójść dalej, więc musi najpierw uporać się z przeszłością, ze wspomnieniami, które nie dają jej spokoju. Najpierw upora się z raną, którą zadał jej chłopak, którym była zauroczona, a potem przedstawię wam historie utraconej przyjaźni i temu tematowi poświęcę sporo uwagi, bo według mnie przyjaźń jest najważniejsza.
Pozdro! xoxo
5 komentarze:
Ale świnia z tego Michała !!
Nie mogę się doczekać tej opowieści o Piotrku :)
Świetny rozdział :3
Zaczęłam czytać ten rozdział... i chyba przeczytam poprzednie! +dodałam się do obserwatorów, by być na bieżąco :) Czekam na next'a <3
[only-one-direction.blogspot.com]
Fajny.;)
Też uważam, że przyjaźń jest jedną z najważniejszych wartości. Całkowicie się zgadzam..;)
Czekam na następny!
Pozdrawiam i zapraszam do sb..;)
[wspolnykierunek.blogspot.com]
Fajne :D
Zapraszam do siebie http://myworldonedirection.blogspot.com/
kurde, troszeczkę się pogubiłam xd ale mam nadzieję że Vicky za niedługo wyjdzie na prostą :D
Prześlij komentarz