środa, 29 lutego 2012

10. Czasami każdy potrzebuje samotności.

Zostałam sama i nareszcie mogłam w spokoju pomyśleć. Spojrzałam na zegar w kuchni; dochodziło jedenasta. Chłopcy rozeszli się parę minut temu: One Direction miało koncert, a Joe musiał zająć się swoją pięcioletnią siostrzyczką. Zazwyczaj w takich sytuacjach zabawialiśmy ja razem, ale dzisiaj bałam się zostać z nim sama, a ponadto potrzebowałam chwili wytchnienia, czasu dla siebie. To było mi potrzebne do życia jak powietrze.  Miałam zamiar wziąć się w garść, pomyśleć nad tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło i zastanowić się nad sprawami, które wróciły do mnie po latach.

Na pierwszy ogień postanowiłam pomyśleć o Joe. Teraz było niby wszystko dobrze, ale jeszcze kilka dni temu ostro się pokłóciliśmy i wiedziałam, że  pewne rzeczy już na zawsze uległy zmianie. Nie byłam tylko pewna czy na lepsze czy na gorsze. Aktualnie znałam uczucia, którymi mnie darzył, albo którymi mu się wydawało, że mnie darzy. Bo tak naprawdę nie uważałam, że się we mnie zakochał. Mógł mnie kochać, tak jak i ja go kochałam, ale nie było między nami chemii. Gdy byłam z nim nie odczuwałam efektów specjalnych takich jak miękkość w kolanach, szybsze bicie serca czy poczucie, że jesteśmy jednością. Ja tego nie doświadczałam, a więc on również, ponieważ to działa w obie strony. Po prostu między nami tego brakowało. A ja potrzebowałam tego w związku. Jemu wydawało się tylko, że się zakochał i mam nadzieje, że niedługo dojdzie do tej jakże prostej prawdy, ponieważ nie chcę się już więcej z nim kłócić. Przerażało mnie to, że w takim wypadku wróci do tematu i odbędziemy kolejną trudną rozmowę. Czułam się trochę jak w tym dennym programie Trudne Sprawy i bałam się, że niedługo Joe stanie się taki jak Dariusz i zastanę go w wannie z szampanem.  Bałam się również, że jeśli nie zrozumie, że może być tylko moim przyjacielem to stracę go bezpowrotnie.
Jak na razie trzymał język za zębami i się nie wychylał, ale widziałam, ze nie jest zadowolony z toku wydarzeń. Czułam, że boli go moja relacja z Niallem. I nie chodziło tu tylko o to, ze się zakochałam, ale że odważyłam się zaufać. Bo niby ufałam Joe, ale tak nie do końca. Bałam się całkowicie odsłonić, bo niosło to ze sobą ryzyko zranienia i bólu. Z tego powodu już od jakiegoś czasu się od siebie oddalaliśmy. Źle się czułam raniąc Joe, ale z Niallem łączyło mnie coś jak pokrewieństwo dusz i jakiś głos w mojej podświadomości mówił mi, że jeśli się odważę to znajdę w nim swoja opokę, swoją bezpieczną przystań. Ten głosik zawsze ostrzegał mnie przed zranieniem i dopiero teraz dał mi zielone światło. Moja podświadomość wyczuwała, ze Niall jest inny. I miałam nadzieje, że się nie myliła, bo kolejny zawód mógłby mnie unicestwić.  To, że nie potrafiłam otworzyć się przed Joe nie było bynajmniej jego winą, bo był dla mnie wspaniały. Ja po prostu panicznie boję się bliskości drugiego człowieka. Boję się przywiązywać do ludzi, uzależnić się od kogokolwiek. Ostatni raz, gdy to zrobiłam zostałam boleśnie zraniona i mimo, że było to kilka lat temu, to rana nadal się nie zabliźniła. Tak, mój strach przed zaangażowaniem zawdzięczam mojemu jedynemu prawdziwemu przyjacielowi, którego straciłam. Piotrkowi.  

Gdy o nim pomyślałam poczułam tępy ból w cały ciele, to było tak jakbym powoli rozpadała się na kawałki. Skuliłam się na podłodze w kuchni próbując zatamować potok wspomnień, które płynęły bez pozwolenia przez moje myśli.
Przed oczami stanął mi wysoki, przystojny blondyn na rowerze. Codziennie przyjeżdżał do mnie rowerem, bo mieszkał dość spory kawałek od mojego domu. Miał trzynaście lata, był dwa lata ode mnie starszy i niesamowicie jak na swój wiek umięśniony, co zawdzięczał swojej pasji. Piotrek od zawsze kochał grac w tenisa i tenis ziemny już zawsze będzie mi się z nim kojarzył. Przypomniał mi się sposób w jaki reagował na mój widok: najpierw radość powoli pojawiała się w jego ciemnoniebieskich oczach, a później powoli wykrzywiał usta w łuk. Na wierzch sadzawki, którą były tera moje myśli wypłynęło nagle wspomnienie naszej pierwszej rozmowy…
Nie! Stop! Nie teraz! Gdy wreszcie udało mi się zatamować strumień bolesnych wspomnień zdałam sobie sprawę, ze szlocham i cała się trzęsę. Nie byłam w stanie poradzić sobie sama z tą historią, której jeszcze nigdy nikomu nie opowiedziałam. Potrzebowałam kogoś kto pomógłby mi się z tym uporać, kto mógłby uzdrowić serce i dusze oraz pomóc ranie się zabliźnić. Potrzebowałam Nialla.
Wdech, wydech. Powoli się uspokajałam, ale łzy nadał ciekły ciurkiem z moich oczu. Nie potrafiłam nic na to poradzić. Postanowiłam zostawić na razie ten temat, nie mogłam roztrząsać go sama. Byłam silna zbyt długo i teraz potrzebowała kogoś, kto dałby mi siłę, aby zmierzyć się z przeszłością.

Wyszłam z kuchni i skierowałam się do mojego pokoju; do miejsca, w którym zawsze się wyciszałam. Pomieszczenie nie było może nadzwyczajne, ale ważne było to, że to były moje cztery kąty, w których czułam się swobodnie.
Podeszłam wprost do sztalugi i zaczęłam rysować. To zajęcie zawsze mnie uspokajało. Wyrzucanie myśli na papier zawsze pomagało mi się pozbierać i wziąć w garść. To była moja pasja, to ona nadawała mojemu życiu sens w chwilach, gdy było mi ciężko. Nie wiedziałam co rysuję, pozwoliłam płynąc ołówkowi swobodnie po papierze. Po jakimś czasie spod rysika wyłoniła się mała dziewczynka, miała najwyżej pięć lat. Była cała zapłakana, a w jej oczach widniała panika. Wokół niej był zarys tłumu, ale nikt nie zwracał na ni uwagi, wszyscy się gdzieś śpieszyli, byli niewyraźni, zamazani. Nie była sama, ale była samotna. Po chwili zdałam sobie sprawę, że tą dziewczynką jestem ja.

~Niall~ 

Koncert właśnie się skończył. Żałowałem, że nie było na nim Torie, ale gdy zaproponowaliśmy żeby pojechała z nami odmówiła. Stwierdziła, że musi trochę ogarnąć pokój i trochę się pouczyć, bo za trzy dni kończy jej się half term, ale ja wiedziałem, że tak naprawdę potrzebowała samotności. Dostrzegłem w jej oczach niemą prośbę, aby nie naciskać i dać jej czas tylko dla siebie. Przypuszcza, że to nie jest ostatnia taka sytuacja podczas naszej znajomości. Czasami po prostu będzie potrzebowała samotności, a my będziemy musieli to uszanować. Taka już po prostu była, nie wiedziałem tylko co ukształtowało w niej tą potrzebę. Podskórnie czułem, że ktoś ja kiedyś bardzo głęboko zranił i nadal zmaga się z tamtą sytuacją, że to wydarzenie odcisnęło trwałe piętno w jej psychice i w jej sercu. Zapewne to tamto zdarzenie spowodowało, że jest zamknięta w sobie. Zauważyłem, że mimo iż jest z nami swobodna, to momentami ogarniają ja wątpliwości co do zażyłości pojawiającej się między nami. Wtedy w jej oczach pojawiał się panika. Ale takie momenty nie trwały długo i mam nadzieję, że niedługo całkiem ustaną. Miałam nadzieje, że mi zaufa i pozwoli sobie pomóc. Chciałem aby pozwoliła mi pozbyć się demonów z przeszłości i zacząć nowe życie. Ze mną. Pragnąłem aby mnie pokochała.

********************************************************

Hej. No i proszę, dziesiątka. Myślę, że nie jest źle mimo, że strasznie smęcę. Przyrzekam, że to się zmieni i już od następnego post będzie ciekawie i zabawnie :D
Czy Vick pozwoli Niallowi sobie pomóc? Czy może ktoś między nimi namiesza? Bo zdradzę wam, że ich związek nie jest jeszcze przesądzony! :D
+Jeśli ktoś jest ciekaw, to historia Piotrka zostanie opowiedziana, ale jeszcze nie teraz ;)
Sugerujcie mi co chcecie, aby wydarzyło się dalej. Chcę spekulacji i pytań! Pięknie proszę!
Ale, ale. BŁAGAM WAS O KOMENTARZE!!! Wiem, że parę osób czyta mojego bloga, ale o reszcie mi nic nie wiadomo. Weźcie się zlitujcie i komentujcie chociaż jako anonimy! Jestem otwarta na wszelka krytykę, wiec nie musicie mi słodzić. 

No i to by było na tyle. Do następnego! xx

9 komentarze:

Paulina pisze...

Ej noo, jak to nie jest przesądzony ;< Myślę, że oni do siebie pasuję i weź mi tu nie psuj mojego wyobrażenia! XD

[only-one-direction.blogspot.com]

Van pisze...

Świetnie piszesz, chyba będę pisać to pod każdym twoim rodziałem, ale to prawda :) Czyta się to świetnie !!!
A co do nich to myśle, że jak Naill zostanie wtajemniczony w to co ją boli to będa razem :) i Będą szczęliwi :P

Wonderful pisze...

Huhu proszę proszę :)Ciekawa jestem co dalej.
Dziękuję za umieszczenie mojej strony na Twoim blogu :)

roksa pisze...

Ohoho jak ja pragne aby ona byla z Niallem :3 rozdzial rzecz jasna boski !!

hoodie_ pisze...

Porównanie Joe z Dariuszem - zabójcze.!
Opisy uczuć i narracja całkiem dobra. Podoba mi się.. Jest ciekawa.;)
Zdaje mi się też, że ona będzie z Niallem, ale po wielu komplikacjach i że ktoś wciśnie pomiędzy nich swój nos. ;)
No zobaczymy.;)
Pozdrawiam.!

Viper pisze...

Śliczny blog ;*** Przeczytałam wszystkie rozdziały. <333 Genialnie piszesz. :D:D:D Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się w miarę szybko. ^^

Angel pisze...

awwwww.'pragnąłem aby mnie pokochała'... jakie to słodkie :)))
zabieram się za następny rozdział :)

Directionerki. pisze...

Superrr rozdział =) Jak ja chce żeby ona z Niallerkiem była. Czekam na nastepny :)

Zayne <3

Unknown pisze...

trafiłam tu przypadkiem ale bardzo jestem wdzeczna losowi ze mnie tu nakierował ;) świetny blog! nie zaprzestawaj pisac.

Prześlij komentarz

About Me

Moje zdjęcie
Vick
Kocham pisać. Pisząc, czuję się w jakiś sposób spełniona. Takie same odczucia towarzyszą mi gdy rysuję. Ogólnie to jestem realistką, jedynie tworząc potrafię oderwać się od szarej rzeczywistości. Zawsze twardo trzymam się swoich poglądów, nie lubię podporządkowywać się innym. Jestem trochę zwariowana, ale to chyba normalne u nastolatek. Gdy coś sobie postanowię nieustępliwe dążę do wyznaczonego celu, zamieniam cię w perfekcjonistkę. Moje motto: "życie nie nie polega na szukaniu, tylko na kreowaniu samego siebie". We wszystkim co robię trzymam się tej zasady, bo nikt za mnie życia nie przeżyje, a tyko ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Wyświetl mój pełny profil

Czytam i polecam!

Obsługiwane przez usługę Blogger.