Nie mogłem, a raczej nie chciałem zasnąć. Nie chciałem
zmarnować ani minuty na spanie, podczas gdy Torie drzemała wtulona we mnie.
Boże, ona była wspaniała. Wcale nie była na nas zła, że naszliśmy ją o tak
wczesnej porze. Wręcz przeciwnie, wysłuchała
nas i naprawdę przejęła się tym co zrobili nam Malik ze Stylesem. Szczerze?
Byłem im nawet wdzięczny za tą akcje. Dzięki nim teraz byłem z Vicky.
Kolejną rzeczą, która wyróżnia ją z tłumu jest to, że jak nas
zobaczyła to w ogóle nie przejęła się tym, że nie ma makijażu i ubrana jest
tylko w bieliznę i rozciągnięty podkoszulek. Była taka naturalna, całkiem inna
od dziewczyn, które znałem do tej pory. Torie jest otwarta i szczera, nikogo
nie udaje, jest po prostu sobą. I za to ją kocham… Zaraz, zaraz. Wróć. Niallu
Horan, czy Ty właśnie przyznałeś się przed samym sobą, że kochasz tę przytulona
do Ciebie niewiastę? Wow. No, Horan, teraz to zaszalałeś. Nigdy nawet przez myśl
mi nie przeszło, że zakochasz się w dziewczynie, której nie znasz nawet doby. Po
prostu nie poznaje samego siebie. Co ta miłość robi z człowiekiem! Tylko teraz
jak to rozegrać, żeby tego nie spieprzyć…
~Vick~
Powoli się przebudzałam. Czułam, że coś jest nie tak jak
zawsze, że coś jest inaczej. Ej, moment. Dlaczego moje serce wali jak oszalałe?
I nagle przypomniałam sobie wydarzenia sprzed paru godzin. No, to by wyjaśniał,
czemu moje serducho wali jakbym właśnie przebiegła maraton. Powoli otworzyłam
oczy, czując na sobie czyjś wzrok. Czułam się trochę jakbym miała deja vu.
Podniosła wzrok i napotkałam spojrzenie Nialla.
- Jak się spało słońce? – uśmiechnął się do mnie słodko. Wow,
tak to bym się mogła budzić codziennie.
- Słońce? – spytałam lekko zdziwiona. No bo sorry, podoba mi
się i w ogóle, ale nie dostał pozwolenia na używanie spieszczeń w stosunku do
mojej osoby. Jeszcze.
- No bo… - zarumienił się. – Pomyślałem, że to określenie do
Ciebie pasuje. Jesteś dla nas takim słoneczkiem, na które zawsze możemy liczy i
które zawsze nas ogrzeje.
- Ta.. Pławicie się w blasku mojej zajebistości?- spytałam
sarkastycznie, na co blondyn tylko się zaśmiał.
- Ej, ciszej. Bo obudzisz resztę. Maja prawo się wyspać.
- Dobra, już będę cicho – wyszeptał i spojrzał w moje oczy.
Gapiliśmy się tak na siebie przez jakiś czas, bo ja znowu
zatonęłam w jego oczach. Boże, posiadanie takich oczu powinno być zabronione i surowo karane. To przez nie się w nim zakochałam.
Moment. Od początku. Czy ja właśnie pomyślałam, że kocham Nialla?
No ładnie, teraz to się wkopałaś moja panno, gratuluję. Przecież ja go nawet na
dobrą sprawę nie znam. Może wcale nie
jest taki jaki się wydaje na pierwszy rzut oka? Jednak coś w środku
podpowiadało mi, że dobrze ulokowałam swoje uczucia. Jakiś cichy głosik cały
czas szeptał mi, że on jest idealny dla mnie, że z nim mogłabym być naprawdę
szczęśliwa. Że przy nim mogłabym być po prostu sobą.
Dobra, wiem już co NAJPRAWDOPODOBNIEJ do niego czuję (bo jeszcze nie jestem tak do końca pewna, musiałabym go bliżej poznać), wiec co dalej? Czekać na jego ruch? A może powinnam coś zrobić? Pokazać mu jakoś, że mi zależy i może mogłoby coś z tego wyjść? Ej młoda, nie szalej- upomniałam samą siebie. Znam go niecałą dobę, jak go bliżej poznam i będę pewna swoich uczuć wtedy będę się martwić. Na razie pełen spontan i mam zamiar pozwolić wypadkom toczyć się własnym torem. Nawet gdyby miał mnie irytować powolny rozwój sytuacji to mówi się trudno i żyje się dalej. Zaczekam. Nawet gdyby to czekanie miałoby mnie zabić. Nie mam zamiaru zmarnować takiej okazji. Miłość (i może również szczęście) sama zapukała do moich drzwi (dosłownie) i do mojego serca, więc teraz nie miałam zamiaru niczego spieprzyć. O nie. Miałam zamiar wykorzystać sytuację na maxa, bo wiedziałam, że zasługuję na szczęście. Wierzyłam w to, że Niall mógłby mnie pokochać i zapewnić mi bliskość, poczucie bezpieczeństwa i zrozumienie. No i oczywiście miłość. Razem mieliśmy szansę napisać swoją historię. Przeznaczenie (a może przypadek?) połączyło nas i teraz to od nas zależało jak potoczy się nasza opowieść. To my mieliśmy w rękach swój los. Mieliśmy pióro i staliśmy przed zaczętą księgą. Miałam zamiar dać się ponieść i stworzyć z Niallem niesamowita opowieść, którą kiedyś opowiem swoim wnukom. A może naszym wnukom? Dobra, zagalopowałam się, ale wszystko jest możliwe. Podobno prawdziwa miłość zdarza się tylko raz, a coś mi mówiło, że ja swoją poznałam wczoraj, kiedy pewien blondyn zapukał do moich drzwi i zaproponował mi ramię do wypłakania się…
Dobra, wiem już co NAJPRAWDOPODOBNIEJ do niego czuję (bo jeszcze nie jestem tak do końca pewna, musiałabym go bliżej poznać), wiec co dalej? Czekać na jego ruch? A może powinnam coś zrobić? Pokazać mu jakoś, że mi zależy i może mogłoby coś z tego wyjść? Ej młoda, nie szalej- upomniałam samą siebie. Znam go niecałą dobę, jak go bliżej poznam i będę pewna swoich uczuć wtedy będę się martwić. Na razie pełen spontan i mam zamiar pozwolić wypadkom toczyć się własnym torem. Nawet gdyby miał mnie irytować powolny rozwój sytuacji to mówi się trudno i żyje się dalej. Zaczekam. Nawet gdyby to czekanie miałoby mnie zabić. Nie mam zamiaru zmarnować takiej okazji. Miłość (i może również szczęście) sama zapukała do moich drzwi (dosłownie) i do mojego serca, więc teraz nie miałam zamiaru niczego spieprzyć. O nie. Miałam zamiar wykorzystać sytuację na maxa, bo wiedziałam, że zasługuję na szczęście. Wierzyłam w to, że Niall mógłby mnie pokochać i zapewnić mi bliskość, poczucie bezpieczeństwa i zrozumienie. No i oczywiście miłość. Razem mieliśmy szansę napisać swoją historię. Przeznaczenie (a może przypadek?) połączyło nas i teraz to od nas zależało jak potoczy się nasza opowieść. To my mieliśmy w rękach swój los. Mieliśmy pióro i staliśmy przed zaczętą księgą. Miałam zamiar dać się ponieść i stworzyć z Niallem niesamowita opowieść, którą kiedyś opowiem swoim wnukom. A może naszym wnukom? Dobra, zagalopowałam się, ale wszystko jest możliwe. Podobno prawdziwa miłość zdarza się tylko raz, a coś mi mówiło, że ja swoją poznałam wczoraj, kiedy pewien blondyn zapukał do moich drzwi i zaproponował mi ramię do wypłakania się…
********************************************************
Hejka. Wiem, ze to co dodałam jest beznadziejne i wogóle przepraszam, że daję wam takie coś. Wybaczycie mi?
Nie wiem kiedy dodam następnego posta. Może jutro, a może dopiero w weekend. Mam teraz egzamin z algebry i esej z Makbeta, a na dodatek moja strawszliwa nauczycielka od anglika kazała mi robic jakieś głupie ćwiczenia z gramatyki, bo jestem polką i muszę ćwiczyć. Bla, bla, bla.
Nie wiem kiedy dodam następnego posta. Może jutro, a może dopiero w weekend. Mam teraz egzamin z algebry i esej z Makbeta, a na dodatek moja strawszliwa nauczycielka od anglika kazała mi robic jakieś głupie ćwiczenia z gramatyki, bo jestem polką i muszę ćwiczyć. Bla, bla, bla.
No więc zpraszam do komentowania i postaram się dodać coś tak szybko, jak tylko dam radę.
Do następnego razu! xoxo
4 komentarze:
Uhuhu wreście przed sobą to przyznali !! ^^
Rozdział świetny :3
supeer ! :3 noo nareszciee ! ^^
Czekam na kolejny !!
Świetnie mi się to czyta, szczególnie dlatego, że wręcz ubóstwiam Nialla<33
Wcale nie jest beznadziejny. Mi się właśnie podoba, tak jak jest !
OOOOOO. widzę że akcja się rozkręca. świetny rozdział, jak zresztą szystkie ;)
Prześlij komentarz